Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Komentarz

Kult samowoli

Paweł Lisicki

Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, niż to się śniło waszym filozofom” – mówi Hamlet do Horacego. Ciekawe, co powiedziałby dziś książę duński, patrząc na poczynania norweskich sędziów, którzy ogłosili, że Anders Breivik, morderca 77 osób w 2011 r., jest traktowany „nieludzko”, bo nie pozwala mu się przebywać z innymi więźniami. Więcej jest szaleństwa przybranego w pozór sprawiedliwości, niż kiedykolwiek przyśniło się to człowiekowi? Trudno nazwać sytuację, w której za sprawiedliwe i słuszne uznaje się troskę o dobre samopoczucie masowego zabójcy. Jedyne, z czego można się cieszyć, to to, że norwescy sędziowie nie mieli szansy osądzić innych zbrodniarzy w przeszłości. Och, gdyby Adolf Hitler czy Joseph Goebbels mogli skorzystać z takich sędziów i ze zdobyczy europejskiego postępu, może miast odbierać sobie życie, czekaliby grzecznie na wyrok, a potem w spokoju i zadowoleniu pisali listy protestacyjne przeciw nieludzkiemu traktowaniu? Jakimi niegodziwościami z tego punktu widzenia były Norymberga i wykonanie kary śmierci na innych zbrodniarzach?! Widać jasno, że było to nieludzkie i barbarzyńskie, o czym nas czynem, słowem i głupotą przekonali Norwegowie. Nie o Norwegów jednak tu chodzi, ale o cały absurdalny i niedorzeczny system, który nie pozwala dostrzec w człowieku sprawcy. Zgodnie z tą postępową tendencją uznano najpierw za coś nieludzkiego karę śmierci, następnie zaś karę dożywocia. Wkrótce za nieludzką w ogóle zostanie uznana kara – chyba że będzie ona traktowana

wyłącznie jako forma terapii. Nie może już ona być dolegliwością, cierpieniem, proporcjonalną odpowiedzią na naruszenie obiektywnego moralnego ładu. Nie, zgodnie z tą tendencją, człowiek nie może zrobić niczego złego. A jeśli mu się to zdarza, to odpowiedzialni są inni – społeczeństwo, rodzina, pochodzenie, środowisko, otoczenie. Do jakich wynaturzeń i szaleństw prowadzi takie podejście, pokazywał już dawno temu Fiodor Dostojewski w „Dzienniku pisarza”, kiedy to zżymał się na nową modę uniewinniania i wypuszczania na wolność sprawców najgorszych przestępstw. Oczywiście pretekstami były litość i współczucie. Nie o litość tu wszakże chodzi, nie o współczucie, nie o ludzkość. Decyzja norweskiego sądu jest smutnym i skrajnym potwierdzeniem tego, że dzisiejsza cywilizacja zachodnia otoczyła kultem samowolę. Nie chodzi tu ani o obronę godności, ani szacunek dla życia – ten nakazywałby skazać Breivika na śmierć za to, że zabił innych ludzi, że podważył bezwzględną wartość życia. Współcześni prawodawcy nie zaprzątają sobie głowy ani myślą o sprawiedliwej odpłacie, ani potrzebą zadośćuczynienia zbrodniarza za przelaną krew ofiar. Krew zabitych to konieczna strata w procesie dążenia do wychowania i wyedukowania nowego człowieka. Kto zginął, ten miał pecha. Ważne, żeby teraz „uratować” mordercę. Chociaż Breivik zabił kilkudziesięciu ludzi, to jego godność, czyli samowola, jest nienaruszalna. I w związku z tym będzie się go traktować tak, jakby nic karygodnego nie zrobił, jakby tylko trochę się pomylił. Naprawdę nie wiem, jak nazwać to barbarzyństwo. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań