Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Do redakcji

Drodzy Czytelnicy,

W tym tygodniu ciąg dalszy dyskusji na temat banderowskiej przeszłości Ukrainy.

Więcej wątków na naszej stronie:

www.dorzeczy.pl oraz naszym fan page’u na Facebooku. Zapraszamy!

„Polska na wojennym rauszu?”

W najnowszym wydaniu tygodnika opis zdjęcia do artykułu pana Piotra Semki zawiera w mojej opinii istotny błąd. Stwierdzono w nim: „Oddział Terenowy Legii Akademickiej UMCS to jedyna grupa paramilitarna dopuszczona do udziału w manewrach »Anakonda 2016«”. Członkowie Legii Akademickiej rzeczywiście uczestniczyli w ćwiczeniach „Anakonda 2016”, ale w dniach 10–11 czerwca w ćwiczeniach „Anakonda 2016” brały udział także oddziały w sile trzech kompanii lekkiej piechoty ObronaNarodowa.pl, Ruch na rzecz Obrony Terytorialnej oraz zaprzyjaźnione z tą organizacją inne stowarzyszenia obronne, m.in. Samodzielna Jednostka Strzelecka 3006 Nowa Sól, Jednostka Strzelecka 4046 Sulechów ZS „STRZELEC” OSW. Następnie wyróżnić należy także udział członków Stowarzyszenia Obronnego FIA oraz kilku innych organizacji, m.in. JS 2039 Kraków, JS 2033 Lubaczów. Współpraca Wojska Polskiego z organizacjami paramilitarnymi przy okazji ćwiczenia „Anakonda 2016” miała zdecydowanie szerszy wymiar, niż można by sądzić po zacytowanym wcześniej opisie.

Z poważaniem

Paweł Szumlewicz

Od redakcji: przepraszamy za pomyłkę, kierowaliśmy się opisem agencyjnym fotografii.

„Banderowcy siedzą cicho”

W numerze 23/2016 tygodnika „Do Rzeczy” opublikowano list pani Ireny Kuleszy. Autorka polemizuje z treścią wywiadu, który przeprowadziłem z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim („Do Rzeczy” 21/2016). Pani Irena Kulesza czyni zarzut z tego, że w rozmowie „dominuje temat ludobójstwa i UPA”, przyznając, iż jest to ważna kwestia, „ale wiadomo, że Ukraińcy się teraz nią nie zajmą, ponieważ reformują kraj w warunkach wojny z Rosją oraz aneksji Krymu”. Po pierwsze, Ukraińcy niechętnie odnosili się do tej sprawy także przed rosyjską agresją. Po drugie, niewątpliwa tragedia narodu ukraińskiego nie może wymazać pamięci o ludobójstwie. Pani Irena Kulesza pisze też, że choć Warszawa wspiera Kijów, to jednak Ukraina nie pozostaje dłużna, bo to stamtąd przyjeżdżają do nas „kucharze, ślusarze, mechanicy…”, „studenci z Ukrainy pomagają Polakom w opiece nad dziećmi” itd. Trzeba pamiętać, że napływ taniej siły roboczej i młodzieży znad Dniepru nie jest żadnym aktem wdzięczności, który należałoby rozpatrywać moralnie, jako zadośćuczynienie za Wołyń. Takie zestawienie to co najmniej aksjologiczna asymetria, żeby nie napisać: absurd. Ukraińcy przyjeżdżają do Polski „za chlebem”, a więc dla korzyści. Nawet jeśli ich praca nie jest wysoko ceniona, to nie przyjeżdżaliby, gdyby im się to nie opłacało. Nie zgadzam się też z sugestią, że ks. Isakowicz-Zaleski „pragnie mówić o Ukrainie wyłącznie w złym świetle”. Duszpasterz mówi bowiem w wywiadzie tak: „Twierdzenie, że Ukraińcy muszą czcić ludobójczą UPA, bo nie mają innych bohaterów, jest wodą na młyn dla tych, którzy twierdzą, że naród ten jest sztucznym narodem. Ukraińcy mają bardzo wielu bohaterów”.

Z poważaniem

Maciej Pieczyński

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań