Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W rzeczy samej

Lepszy i gorszy rasizm

Paweł Lisicki

Poszukiwanie proporcji może być i bywa czynnością chybioną, czasem jednak trzeba spróbować. Po 11 listopada, kiedy to na Marszu Niepodległości niewielka grupka radykałów przyniosła rasistowskie bannery, ich postawę potępili najważniejsi polscy politycy. Jeśli chodzi o rząd, to najszybciej zareagował chyba wicepremier Piotr Gliński, ostro brzmiały też słowa prezydenta Andrzeja Dudy. W czasie demonstracji w Warszawie haseł antysemickich nie było słychać. Malutka grupka skandowała: „Sieg heil” i „Ku Klux Klan”. Jednak jeden z demonstrantów w odpowiedzi na pytanie TVP Info powiedział, że „maszeruje, by odsunąć żydostwo od władzy”. W podobnym duchu wypowiadał się w czasie demonstracji we Wrocławiu Piotr Rybak, obecnie najbardziej rozpoznawalny polski antysemita, człowiek skazany wcześniej przez sąd za podpalenie kukły Żyda we Wrocławiu. Ta obecność niewielkiej grupki ekstremistów sprawiła, że u Jarosława Kaczyńskiego pojawił się naczelny rabin Polski, Michael Schudrich. Po spotkaniu ponoć lider PiS był „zszokowany”. Praktycznie cała polska klasa polityczna jednoznacznie potępiła ekscesy. Zrobili to nawet sami organizatorzy marszu, reprezentanci środowisk narodowych.

Czy to znaczy, że w Polsce w ogóle antysemitów nie ma? Jak pokazuje przykład pana Rybaka, a wcześniej niejakiego Leszka Bubla czy Bolesława Tejkowskiego, zdarzają się. Jednak niezależnie od tego, jak bardzo by nas nie odpychali i jak bardzo nie zasługiwaliby na potępienie, ich pozycja społeczna jest po prostu żadna. Poza wąską grupką podobnych im osobników nie mogą liczyć na żadne szersze poparcie. To, że są znani, zawdzięczają często liberalnym mediom, które pławią się wręcz w cytowaniu ich bredni, po to, by z satysfakcją posługiwać się zbitką „prawicowy antysemityzm” lub nieco uczciwiej: „skrajnie prawicowy antysemityzm”. Potwierdza to zresztą moją opinię, że osobnicy ci są albo pożytecznymi idiotami, albo prowokatorami. Nie stoi za nimi żadna siła polityczna. Nie publikują ich wynurzeń istotne gazety czy tygodniki. Nie są punktem odniesienia dla dyskusji politycznej. To, że są, potwierdza jedynie znaną prawidłowość statystyczną: w każdym społeczeństwie musi pojawić się margines radykałów. A teraz drugi przykład. W tym samym czasie, kiedy to kolejni politycy polskiego rządu potępiali rasizm i antysemityzm, w amerykańskim „New Jork Timesie”, a więc najważniejszej gazecie USA, ukazał się artykuł Jana Tomasza Grossa pt. „Polacy znowu tęsknią za »czystą krwią«”. Już sam tytuł jest w oczywisty sposób rasistowski – autor rzekomą tęsknotę za „czystą krwią” przypisuje po prostu Polakom. Tekst jest zapisem nieskrywanej nienawiści, autor nie próbuje nawet odróżniać grupek faktycznych rasistów od wszystkich ma-

szerujących. „Większość Polaków nie mogłaby odróżnić muzułmanina od buddysty lub od Jezusa. Ich zapał, który nadaje polskiemu nacjonalizmowi tak bardzo agresywną i ksenofobiczną artykulację, wypływa pierwotnie z głębokich pokładów etnicznej i religijnej nienawiści, która jest organicznie polska [ang. indigenous to Poland] i była historycznie wymierzona w Żydów”. Okazuje się zatem, że zdaniem publicysty „New Jork Timesa” „etniczna i religijna nienawiść” jest po prostu zakodowana w polskości. Sąd czysto rasistowski. I w każdym tego słowa znaczeniu naganny. To przecież pogarda i nienawiść do Polaków doprowadziła do tego, że niemiecka okupacja w Polsce miała tak okrutny charakter i pociągnęła za sobą setki tysięcy, miliony polskich ofiar.

O ile jednak antysemicka nienawiść pana Rybaka jest w Polsce powszechnie potępiona, o tyle antypolski rasizm Grossa kwitnie w USA w najlepsze. Dobrze, że po jego tekście zaprotestował polski ambasador. Jednak czym to jest w porównaniu z reakcją na antysemickie ekscesy Rybaka w Polsce? Tutaj głos zabrali polscy politycy, tam żaden amerykański polityk nie wyrzekł choćby słowa! Tutaj rabina Schudricha przyjął Jarosław Kaczyński, tam obrzydliwym przypadkiem antypolonizmu nie przejął się nikt, a już najmniej sama redakcja „New Jork Timesa”. Tutaj pan Rybak poszedł ostatecznie za swe wyczyny do więzienia, tam Jan Tomasz Gross bryluje na salonach i w Princeton, gdzie spokojnie sączy antypolski rasizm kolejnym pokoleniom młodych Amerykanów. Tak jak są lepsze i gorsze ofiary, tak najwyraźniej są rasizmy lepsze oraz gorsze. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań