Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Wszyscy zostańmy homofobami

Paweł Lisicki

Jeszcze kilka miesięcy temu uznałbym to za ponury żart. Teraz jednak wiem, że coraz trudniej oddzielać rzeczywistość od farsy. To, co jest nie do wyobrażenia, dzieje się, to, co mogło być marą senną i koszmarem, naprawdę się wydarza.

Kilka dni temu pojawiła się informacja, że jakaś bliżej nieznana polska pisarka zaangażowała się w niedopuszczenie do występów w Belfaście w Irlandii Północnej Wojciecha Cejrowskiego, podróżnika i pisarza. Miał on dać show komediowy pt. „Ale Meksyk” w Strand Arts Centre, co miało być częścią Tygodnia Kultury Polskiej. Otóż tym, co najbardziej niebywałe (szukam właściwego słowa: przerażające, bezwstydne, głupie?), były powody, dla których pani Aleksandra Łojek nie chciała dopuścić do występu Cejrowskiego. Oddajmy jej głos: „On nie reprezentuje mojej kultury jako Polki i wielu Polaków jest mu przeciwnych” – mówiła na antenie ta pani. Wtórował jej aktywista, niejaki John O’Doherty z organizacji Rainbow Project, która wspiera osoby LGBT. Podkreślał, że nawet jeśli spotkanie ma mieć formę komedii, to „nigdy nie wiadomo, co taka osoba powie do mikrofonu”. Brr! Nie wiadomo, co taka osoba powie! Pani Polka i pan z tęczowego projektu pospołu zwrócili się zatem do organizatorów, żeby Cejrowskiemu uniemożliwić występ, bo znany jest z wypowiedzi „ekstremalnie homofobicznych, antyislamskich i seksistowskich”. W ten sposób obaw nie będzie: skoro nie wiadomo, co Cejrowski powie, to jeśli uniemożliwi mu się powiedzenie czegokolwiek, sprawa będzie załatwiona.

Proszę państwa, to wszystko dzieje się na naszych oczach! Tak, w świetle dnia, bez żenady pani Polka i pan aktywista pokazują, jakiej degrengoladzie ulegają zachodnie demokracje. Państwa, które kiedyś były symbolami wolnej debaty i ostoją wolności słowa, dziś coraz częściej występują w roli koszmarnych zamordystów. Niezależnie od skuteczności działania pani Łojek i pana O’Doherty’ego już to, że przyszło im do głowy, iż mogą uniemożliwić komuś występy ze względu na niewłaściwe poglądy, jest miarą słabości liberalnego projektu.

Jest jednak jeszcze gorzej. Wszędzie zdarzają się idioci, mitomani, radykałowie i ekstremiści. Najbardziej przerażające jest to, że najwyraźniej owe ataki na Cejrowskiego zostały potraktowane poważnie. Organizator powiedział, że będzie się im poważnie przyglądał. Nie powiedział, jak należało to zrobić, żeby paniusia pisarka i pan aktywista gejowski spadali na bambus (wiem, nieco to kolokwialne, ale właśnie taki powinien być ton odpowiedzi), że wolność słowa polega na tym, iż swobodę wypowiedzi mają właśnie ci, których nie lubimy, a nie ci, których chcemy słuchać. Nie, przeciwnie, zamiast głosy sprzeciwu zbyć, wyśmiać, odrzucić z miejsca, pokazywać jako przykład barbarzyństwa, niedorozwoju i tępoty, zamiast jednoznacznie i od razu ogłosić, że występ się odbędzie, organizator zaczął się zastanawiać. A część mediów cytowała wypowiedzi pani pisarki, jakby to była normalna opinia. Jakby zarzut, że ktoś jest seksistą lub homofobem, lub islamofobem, był na tyle poważny, iż należy go poważnie rozpatrywać i odbierać komuś takiemu głos. Gdyby to były dawne czasy starej, pięknej, złotej wolności, pierwszą reakcją na atak na Cejrowskiego powinno być hasło „Wszyscy jesteśmy homofobami, islamofobami i seksistami”. Wszyscy: bo kto ogranicza wolność słowa, ten musi się liczyć z powszechnym ostracyzmem i odrzuceniem. Niezależnie od tego, czy komuś się poglądy Cejrowskiego podobają, czy nie.

Nie wiem, jak ostatecznie zakończy się ta historia. Czy występ się odbędzie, czy przeciwnie, funkcjonariuszom politycznej poprawności uda się Cejrowskiemu usta w Belfaście zamknąć. Wiem jedno: kolejny to niepokojący przykład nowego lewicowego barbarzyństwa. Z przeciwnikami się już nie dyskutuje, tylko próbuje się ich zmusić do milczenia. Dlatego, jak długo można, cieszmy się polską wolnością. Nie dajmy sobie jej odebrać. Nie idźmy drogą, którą podążają niegdyś liberalne państwa Zachodu. Drogą ku nowemu, miękkiemu na razie, ale coraz bardziej widocznemu postępowo-

-tęczowemu totalitaryzmowi. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań