Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Najwięksi twardziele i ich gra 

Paweł Lisicki

O ile wcześniej przedstawiciele opozycji snuli opowieści o tym, jak straszne są rządy PiS – jedni porównywali je do reżimów autorytarnych, inni woleli mówić o pełzającej lub całkiem dziarsko chodzącej dyktaturze – o tyle teraz pojawił się w ich wypowiedziach ton nowy i wyraźny. Pojawiła się groźba.

Jedni twierdzą, że jak tylko dojdą do władzy, to powsadzają polityków, a nawet szerzej – zwolenników PiS (jawnych, czynnych i domniemanych) do więzień, zakują ich w dyby, kary ostre wymierzą. Nie będzie przebacz – mówią pospołu lider SLD Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Borowczak (poseł PO), Władysław Frasyniuk i cała reszta pomniejszych działaczy ruchu antykaczystowskiego. Szczególnie zradykalizował się, przynajmniej werbalnie, ten pierwszy, który nie tylko będzie chciał usuwać ze stanowisk sędziów, odbierać im emerytury i pozbawiać pracy, lecz także zabrać immunitety posłom.

Można się z tego podśmiewać: najbardziej radykalni są ci, którzy znajdują się poza Sejmem. Można wskazywać brak logiki: W jaki to niby sposób walka o niby zagrożoną praworządność ma się dokonywać z pogwałceniem wszystkich jej reguł, „bez żadnego trybu”? I jak to możliwe, że pod panowaniem tego rzekomo reżimu można publicznie i bezkarnie głosić, iż po zwycięskich wyborach funkcjonariuszy dyktatury wsadzi się do więzienia? Skoro Polskę zalewa brunatne morze – piękną tę frazę zapożyczyłem ze źródła mądrości bijącego przy ul. Czerskiej w Warszawie – to dlaczego brunatni zamordyści z takim spokojem przypatrują się temu, jak przygotowuje się dla nich obozy reedukacji? O tym, jak to groteskowe, pisałem wiele razy.

Jednak może za tymi miotanymi dzień po dniu coraz bardziej radykalnymi zapowiedziami odwetu, rozliczenia i kary tkwi racjonalny zamysł? Na czym miałby on polegać? Jest to zapewne forma zaspokojenia potrzeby społecznej znaczącej grupy antypisowskich wyborców. Stężenie nienawiści i frustracji musi być wśród nich tak duże, że politycy uważają, iż można na tym zbić kapitał. Kto zapowie surowszą i bardziej bezpardonowa rozprawę ze znienawidzonym PiS, ten ma szanse wysforować się na najbardziej wiarygodnego przywódcę opozycji. Niezależnie zatem od tego, czy groźby mogą zostać spełnione, spełniają swoją funkcję: pokazują, kto tu jest najmocniejszy i najtwardszy.

Jednak, i to jest prawdziwy problem głosicieli zemsty, zdobywanie kontroli nad własnym zapleczem szkodzi planom zwycięstwa nad PiS. „Będą siedzieć” to przekaz tylko dla najbardziej sfanatyzowanej grupy przeciwników obecnej władzy. Mówiąc tyle o zemście, wskazuje się na to, że w razie ewentualnego zwycięstwa wyborczego opozycji Polskę czeka wojna domowa. Przecież wyborcy PiS, nawet zakładając, że partia ta przegra, nie znikną nagle z powierzchni ziemi. Kto zatem ma dość wojny i awantury, ten powinien dwa razy się zastanowić: głosując na opozycję, kupuje w pakiecie odwet i walkę. Nie wydaje się to dobra oferta dla wyborców niepewnych, niezdecydowanych, niespecjalnie zaangażowanych politycznie i ideowo.

Drugim skutkiem gróźb musi być, paradoksalnie, mobilizacja władzy. O ile do tej pory po pewnym czasie następowały dekompozycja, zmęczenie, a nawet rozkład wśród rządzących, to teraz, wskutek zapowiedzi odwetu, zjawisko to występuje w PiS w mniejszym stopniu. O ile przegrana w wyborach nie jest niczym strasznym, o tyle perspektywa pójścia do więzienia już jest. Radykałowie opozycyjni mówią właśnie tyle: jeśli przegracie, to wsadzimy was do więzienia. Jeśli chcecie ocalić wolność, to musicie z nami znowu wygrać. To się nazywa podbicie stawki!

Na zdrowy rozum opozycja, gdyby chciała wygrać z PiS, powinna stosować dokładnie odwrotną taktykę. Raczej łagodzić przekaz, żeby przyciągnąć do siebie zniechęconych i jednocześnie pozwolić na rozwój naturalnych w każdym obozie rządzącym procesów deprawacji i uwiądu. Jednak zdrowy rozum opozycja straciła już dawno, dawno temu. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań