Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

W stronę holokaustianizmu

Paweł Lisicki

Zagładę stworzyli w dużej mierze ludzie, trzeba to powiedzieć, niestety, z bólem serca, ludzie, których wychowywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach – powiedział abp Grzegorz Ryś, który modlił się przy pomniku upamiętniającym łódzkie ofiary obozów zagłady. W tym samym wystąpieniu dodał, że „to się stało w środku Europy, w środku cywilizacji, którą dumnie nazywamy chrześcijańską, i to, o czym trzeba pamiętać w tych dniach, to, że to jest powtarzalne”.

Najważniejsze pytanie brzmi: Co miał na myśli arcybiskup? Najbardziej prawdopodobna interpretacja, biorąc pod uwagę kontekst, a mianowicie rocznicę i pomnik pomordowanych Żydów, prowadziłaby do przyjęcia tezy, że według abp. Rysia chrześcijaństwo współodpowiada za Holokaust. A może nawet przede wszystkim ono jest mu winne? Wyszłoby na to, że Zagładę, a mianowicie masowe mordowanie Żydów, „stworzyli”, a więc wymyślili, przygotowali, zorganizowali i wprowadzili w życie „ludzie wychowani na nabożeństwach kościelnych”. Krótko: to Kościół (może Kościoły, bo przecież trzeba do sprawy podejść ekumenicznie) wychował przyszłych morderców. Jeśli tak się rzeczy mają, abp Ryś objawiłby się w roli typowego wyznawcy holokaustianizmu. Jak wiele razy pisałem, jednym z dogmatów tej ideologii jest uznanie dziejowej winy chrześcijaństwa i Kościoła za Holokaust oraz przyjęcie, że chrześcijanie są z natury podejrzani – „zagłada jest powtarzalna”. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy dokonuje się, tak jak to robi arcybiskup, fałszywych uogólnień, używa niedopowiedzeń i sofizmatów.

Idąc tokiem rozumowania arcybiskupa, można w ogóle powiedzieć, że większości zbrodni, wojen i przestępstw w okresie między wiekiem V a XX w Europie dokonali ludzie ochrzczeni, bo Europę w tym czasie zamieszkiwali w zdecydowanej większości chrześcijanie. Tylko co z tego wynika? Co wynika z tego, że głównym wrogiem Kościoła katolickiego w XVI w. stał się człowiek, który nie tylko wcześniej wychował się na jego nabożeństwach, lecz także nawet go bronił, czyli Henryk VIII? Z równym powodzeniem można dowodzić, że rewolucji francuskiej dokonali w większości chrześcijanie. Oraz że etatowymi wrogami Kościoła też są często dawni księża lub seminarzyści (np. Stalin) albo po prostu ludzie niegdyś wierzący. Wszyscy byli w ogólnym sensie „wychowani na nabożeństwach”. Jedni na nie chodzili, inni żyli w świecie, gdzie się na nie chodzi. Użycie takiego pojęcia jest chwytem dialektycznym, za pomocą którego można uzasadnić dowolną tezę.

Czy naziści byli faktycznie „wychowani na nabożeństwach chrześcijańskich”? A może przeciwnie: zostając nazistami, zdradzili to, co starano się im wpoić „na chrześcijańskich nabożeństwach”? I jak się ma to twierdzenie arcybiskupa do prostego historycznego faktu, że ci, którzy „stworzyli Zagładę”, chrześcijaństwa nienawidzili i zamierzali zniszczyć Kościół? Jak można zatem bez żadnego dookreślenia mówić o twórcach Zagłady, jakby wychował ich Kościół, a nie – jak było naprawdę – że z Kościołem zerwali i przeciw niemu walczyli?

I jak może to robić Polak, ksiądz, arcybiskup, któremu zwrot „ludzie wychowani na nabożeństwach chrześcijańskich” powinien kojarzyć się nie z twórcami Zagłady, ale, tak przynajmniej mniemam, z ludźmi, którzy z owymi twórcami Zagłady toczyli wojnę na śmierć i życie i przez nich byli masowo zabijani? Ciekawe, jak na te słowa zareagowałyby setki tysięcy polskich ofiar zabitych przez hitlerowców. Czyż nie wszyscy oni właśnie byli „wychowani na nabożeństwach chrześcijańskich”? I czy wielu z nich właśnie ze względu na to wychowanie nie złożyło daniny krwi? Jak teraz przyjęliby te słowa, które „wychowanie na nabożeństwach chrześcijańskich” łączą nie z ofiarą, bohaterstwem, ale ze zbrodnią?

Słowa abp. Rysia to kolejny przykład dokonującej się w polskim Kościele zmiany. Ponad rok temu w Jedwabnem bp Rafał Markowski przeprosił „braci i siostry narodu żydowskiego” za wielki ból i wyrzut sumienia, którym była zbrodnia w Jedwabnem. Arcybiskup łódzki zmierza w tę stronę. Polscy hierarchowie dostosowują się do zachodniej poprawności politycznej i uznają w chrześcijaństwie źródło Zagłady. Smutne to bardzo. Po prostu smutne. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań