Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Bohaterki ostatnich dni 

Paweł Lisicki

Czasem ogarniają mnie smutek i poczucie niemocy. Nie, nie zamierzam tu rozwodzić się nad swoimi odczuciami, jednak w tym konkretnym przypadku rzecz dotyczy kwestii – co się zowie – publicznych, a mianowicie podpisania przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego tzw. karty LGBT. Smutek i poczucie niemocy wzięły się stąd, że wszystko to już obserwowałem, wszystko to widziałem i doskonale wiem, jak tego typu eksperymenty się kończą, w którą stronę zmierzają. Ku tyranii, zamordyzmowi i lewackiej tresurze. Tak było w Niemczech, we Francji, w krajach skandynawskich.

Jak mogą wyglądać w praktyce rozwój i efekty karty podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego, dobrze pokazuje przykład Wielkiej Brytanii. Mało kto wie, że w 1988 r., za czasów wielkiej Margaret Thatcher, weszło tam w życie prawo, tzw. Section 26, chroniące dzieci szkolne przed promocją homoseksualizmu w trakcie lekcji wychowania seksualnego. W 2003 r. prawo to zostało zniesione, a dziś spiker parlamentu, John Bercow, nie tylko uważa tamto prawo za „najbardziej niegodziwy przykład legislacji w całym okresie powojennym”, lecz także głosi, że prawa homoseksualistów, lesbijek, osób transpłciowych itd., itp. są ważniejsze niż wolność słowa. Z czego wynika szykanowanie, karanie i prześladowanie przeciwników ruchu LGBT. Jak widać w Wielkiej Brytanii, przejście od obrony dzieci przed propagandą homoseksualną do totalnej podległości rewolucjonistom zajęło ok. 30–40 lat. Czy tak będzie też w Polsce? Czy za sprawą ludzi pokroju Trzaskowskiego rozpocznie się proces powszechnej seksualizacji dzieci ze wszystkimi tego dramatycznymi skutkami?

Tego właśnie boję się najbardziej. Jestem w stanie wytrzymać brednie o tym, że w Warszawie jest 200 tys. osób LGBT (a niech sobie pan Trzaskowski tak uważa, teza jest równie prawdziwa jak ta, że w Warszawie jest milion Marsjan), podobnie mogę znieść informację, że ludzie ci są szczególnie narażeni na przemoc (według danych OBWE w 2017 r. wśród 886 przestępstw motywowanych nienawiścią jedynie pięć było związanych z orientacją seksualną). Naprawdę, niech pan Trzaskowski się pod tym podpisuje, niech w to wierzy, niech tak mówi, żyjemy w końcu w wolnym świecie, i jeśli znalazł odpowiednią liczbę tych, którzy to łykają, niech sobie tak będzie. Niech pan Trzaskowski – skoro odczuwa taką nieprzepartą potrzebę i głód wiedzy – sam odda się pod opiekę edukatorom seksualnym i niech sam zbada swoją orientację i poszuka w sobie odpowiednich strategii godzenia się z innością (nigdy nie jest za późno), a nawet niech jak prawdziwy postępowy polityk urządzi takie zbiorowe warsztaty dla swoich współpracowników i współpracowniczek, ale dzieci, proszę, niech oszczędzi. Od dzieci wara!

W oczywisty sposób seksualizacja w szkołach pociąga za sobą, co słusznie wytknęła zwolennikom „karty LGBT” Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, promocję pedofilii. Zresztą muszę powiedzieć, że postawa pani Nowak, to, że miała odwagę nazwać po imieniu ideologiczne szaleństwo, że się nie cofnęła, że namawia do walki z tą chorą ideologią, jest pierwszą dobrą rzeczą, jaka z całej tej historii wynika. Są jeszcze w Polsce ludzie sumienia, są odważne kobiety, które nie dały się zakrzyczeć i zastraszyć. Drugą taką bohaterką ostatnich dni okazała się Zofia Klepacka, polska mistrzyni windsurfingu. Wiem, jak trudno w takim środowisku sportowych, medialnych gwiazd zabrać głos, jak trudno przeciwstawić się postępowej poprawności. Jak trudno nie ulec owczemu pędowi i nie paplać jak reszta. A jednak Klepacka się na to zdobyła, a to, co powiedziała – że nie o taką Warszawę walczył jej dziadek w powstaniu – to sama prawda. Nie o taką, tęczowo-genderowo-bezpłciową, oddawali swoją krew inni. Tym bardziej obrzydliwe są ataki na nią tchórzliwych zwolenników LGBT. To jest ich stała metoda: każdego, kto się ośmieli im sprzeciwić, chcą zaszczuć i założyć mu kaganiec.

Może głos obu kobiet obudzi rodziców i nie pozwoli im poddać się dyktatowi homopropagandy, której celem jest przerobienie dzieci w „genderowo niezidentyfikowane osoby”, w osobniki bez płci i bez tożsamości. Jedno jest pewne: podpisując „kartę LGBT”, Rafał Trzaskowski dokonał zamachu na to, co zawsze było uważane za nienaruszalne prawo naturalne. Jedyne, czego nie wiem, to to, czy zrobił to z głupoty czy z ignorancji. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań