Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Kandydat ponad podziałami 

Paweł Lisicki

Niemal codziennie słyszę, jak to strasznie PiS dzieli Polaków. Że niby już ze sobą nie rozmawiają przy stole, kłócą się, awanturują, patrzeć na siebie nie mogą. Mało kto jednak zauważył odwrotną rolę, jaką od pewnego czasu zaczęła odgrywać partia rządząca.

Otóż śmiem twierdzić, że perspektywa pozostania PiS u władzy doprowadziła do wielkiego porozumienia sił i ruchów do tej pory, wydawałoby się, nie do pogodzenia. Czy ktoś mógł sobie bowiem jeszcze kilka miesięcy temu wyobrazić, że Grzegorz Schetyna umieści na pierwszym miejscu na liście warszawskiej Koalicji Europejskiej Włodzimierza Cimoszewicza? Że były antykomunista, niegdyś zwolennik ustawy dekomunizacyjnej (tak, to prawda), zgodzi się, by listę kandydatów w Warszawie otwierał były komunista, prominentny działacz PZPR, ktoś, kto po 1989 r. publicznie w obronie dawnych towarzyszy występował? To się nazywa pojednanie ponad podziałami.

Nigdzie chyba wyraźniej niż w Warszawie nie widać, jak mocno obecna Platforma stała się partią obrony interesów establishmentu III RP. Jak bardzo establishment ten łączy środowiska postkomunistyczne i postsolidarnościowe. W tym sensie kandydatura Włodzimierza Cimoszewicza to swoisty symbol, ukoronowanie drogi rozpoczętej przy Okrągłym Stole.

Jeśli komuś mogło się wydawać, że zwycięstwo PiS w 2015 r. nauczyło elity III RP pokory, roztropności, że wywołało refleksję, samokrytycyzm, że stało się lekcją i przyniosło otrzeźwienie, to myli się głęboko. Ci ludzie nic nie zrozumieli. Nic nie pojęli. Niczego się nie nauczyli. Nie dostrzegli, jak ważną rzeczą dla Polaków była kwestia godności i obrony tożsamości. Dla nich to wszystko rzeczy bez znaczenia, bez wagi. Pod tym względem warto słuchać Cimoszewicza, bo jest konsekwentny. Dla niego siła Jarosława Kaczyńskiego polega na „wykorzystywaniu ignorancji dużej części społeczeństwa. Ludzie pozwalają sobą manipulować, nie są zdolni do samodzielnego i krytycznego zastanawiania się nad dowolnymi, bardziej złożonymi problemami”. Po prostu Polacy to idioci, którzy dali się strasznemu Kaczyńskiemu omamić i kupić. Nie są w stanie myśleć i rozumować samodzielnie.

Polacy jednak nie tylko są mało rozgarnięci. Cimoszewicz nie dostrzega problemu, jakim jest atak na polską pamięć. Wszystko to są jego zdaniem problemy urojone: „Wmawia się ludziom, że Polska jest nieustannie kłamliwie atakowana i pomawiana”. Konflikt polsko-żydowski dotyczący oceny przeszłości… nie istnieje. To wytwór propagandy PiS, jak wynika z wywiadu, którego udzielił przed rokiem „Rz”. Według lidera listy KE w Warszawie jakiekolwiek wiązanie problemu roszczeń żydowskich z krytyką postępowania Polaków w czasie II wojny światowej to… przejaw antysemityzmu. Kandydat Grzegorza Schetyny uważa, że „Polacy brali udział w Holokauście”, że „antysemityzm był i pozostaje w naszym kraju endemiczny. Różnice dotyczą tylko jego natężenia i jawności w różnych okresach”. Brzmi to dokładnie tak samo jak stwierdzenie Israela Katza, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”, przynajmniej ja nie jestem w stanie dostrzec różnicy między „antysemityzmem wyssanym” a „antysemityzmem endemicznym”, czyli charakterystycznym dla Polaków. Tak samo, jak nie widzę różnicy między zagranicznymi radykałami atakującymi Polskę i kandydatem Koalicji w Warszawie: „PiS od zawsze flirtował z nacjonalizmem. Wielu z nich pewnie po prostu jest nacjonalistami. W tej atmosferze wszelkie formy rasizmu i ksenofobii muszą kwitnąć”. To, że większość polityków PiS to antysemici, Cimoszewicz powiedział z kolei w wywiadzie dla „Newsweeka”.

Już nie mogę się doczekać tych wystąpień Cimoszewicza w Parlamencie Europejskim, kiedy to pospołu z Janem Tomaszem Grossem i przedstawicielami nowej polskiej szkoły historii będzie piętnował polski endemiczny antysemityzm, nacjonalizm i ksenofobię. A może razem z panem Katzem? Toż to będzie dopiero dialog. Naprawdę Grzegorzowi Schetynie za to, że obdarował Warszawę tak wspaniałym kandydatem, należą się wielkie podziękowania. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań