Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Ta straszna cywilizacja

Paweł Lisicki

Od dawna śledzę informacje o postępowych szaleństwach i sądziłem, że nic mnie nie zdoła zaskoczyć. Ani to, że w niektórych państwach lub miastach zakazuje się używania języka nacechowanego płciowo, ani to, że zamiast taty i mamy pojawiają się rodzic jeden i rodzic drugi, ani wreszcie żadna z prób rewindykacji przeszłości i obalania pomników. Zawsze chodzi o to samo, a mianowicie o zaprojektowanie na nowo świata, o przekreślenie tego, co odziedziczone. Przeszłość jest dla rewolucjonistów istnym koszmarem, bo nie można jej ot tak, po prostu, zmienić. Dlatego wymyślili modę na przepraszanie za grzechy przeszłości.

Współczesny rytuał przeprosin za rzekome zbrodnie przeszłości jest nową wersją bolszewickiej samokrytyki: ot, tyle że zamiast się walnąć pięścią we własne piersi, bije się w cudze, przy okazji potępiając odziedziczoną tożsamość religijną czy narodową. O tym, że jest to zjawisko globalne i że osiąga kolejne poziomy absurdu, przypomniał mi gest prezydenta Meksyku, Andrésa Manuela Lópeza Obradora, który właśnie poinformował, że oficjalnie zwrócił się do rządu Hiszpanii i papieża Franciszka o przeprosiny dla rdzennej ludności Meksyku za krzywdy, których ta miała doznać w czasie konkwisty 500 lat temu. Szaleństwo współczesne żadnych granic nie zna i to, co wydaje się najpierw żartem, nagle staje się czymś poważnym. Tak, to nie jest spóźniony prima aprilis, prezydent Meksyku naprawdę to zrobił. Umieścił też nagranie na Twitterze i Facebooku. „Już wysłałem list do króla Hiszpanii i list do papieża, aby poprosili rdzennych mieszkańców (Meksyku) o przebaczenie za łamanie tego, co dziś nazywa się prawami człowieka” – mówił. I dodawał, że w czasie konkwisty dochodziło do masakr, a Hiszpanie „budowali kościoły na świątyniach, nasi patrioci byli ekskomunikowani. Pojednamy się, ale najpierw muszą nas poprosić o przebaczenie”.

Naprawdę, głupiej nie można. Po pierwsze, współcześni Meksykanie są właśnie w znacznie większym stopniu dziedzicami hiszpańskich zdobywców z XVI w. niż Indian. Jeśli zatem kogoś prezydent Meksyku powinien wzywać do przeprosin, to samego siebie i przedstawicieli meksykańskich elit. Po drugie, nie bardzo wiadomo, jaki jest niby związek obecnej Hiszpanii i papiestwa z dawnymi konkwistadorami. Żądanie, żeby współcześni przepraszali za „naruszenie praw człowieka”, czy za to, o czym pokolenia sprzed rewolucji francuskiej nie słyszały, jest bardziej niż dziwaczny. Po trzecie wreszcie, zwycięstwo konkwistadorów było możliwe, bo poparła ich ogromna większość Indian, bezpardonowo i okrutnie trzebionych przez Azteków (Meksyk) czy Inków (Peru). To nie katolicy wymyślili ofiary z ludzi!

Jedyne, co w tej historii poważne, i jedynym powodem, dla którego warto o niej pisać, jest to, że pokazuje ona, jakie są skutki długotrwałej akcji oczerniającej cywilizację europejską. Ma ona się okazać źródłem agresji i nienawiści. Należy zakwestionować i podważyć wszystko to, co zbudował biały człowiek. A już szczególnie to, co jest dziedzictwem kultury katolickiej i łacińskiej. Jeszcze trochę i okaże się, że do grona przestępców zostanie zaliczony Krzysztof Kolumb, a Kościół katolicki obciąży się za wszystkie zbrodnie popełnione w dziejach przez jakichkolwiek katolików. Taki jest ostatecznie cel lewicowej rewolucji, niezależnie od tego, czy dotyczy ona Meksyku, Hiszpanii, Polski, Włoch czy Francji: za wszelką cenę należy zniszczyć stare dziedzictwo katolicyzmu. Trzeba wzbudzić poczucie winy i pozbawić współczesnych katolików dumy ze wspaniałej, niezrównanej cywilizacji, jaką zbudowali ich przodkowie w Ameryce Południowej czy na wschodnich kresach Europy. Dopiero kiedy to się uda, wtedy na gruzach powstanie nowy ład, nowe człowieczeństwo.

Chyba że znajdzie się wystarczająco wielu odważnych, którzy temu szaleństwu postawią tamę.  © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań