Listy

Drodzy Czytelnicy

Dzisiaj Państwa głos w tematach podejmowanych niedawno na naszych łamach oraz krótka errata. Przypominamy nasz adres e-mail:

listy@dorzeczy.pl.

„Szansa na Balaton północy”,

Zdzisław Kościelak, „DRz” 13/2019

Z wielką przyjemnością przeczytałem rzeczowy artykuł red. Zdzisława Kościelaka. Nie tylko rozprawia się on z krytykami ekonomicznymi i ekologicznymi, lecz także podkreśla bardzo ważną sprawę turystyki i rekreacji na Zalewie Wiślanym, który porównuje do Balatonu. Słusznie podkreśla, że tysiące jachtów ze Skandynawii i z Niemiec będą przypływać po otwarciu Zatoki. A to jest szczególny rodzaj jachtsmenów, zamożnych i wygodnych. Jako j.kpt.ż.w. przez kilkadziesiąt lat żeglowałem, głównie po Bałtyku, obserwując jachty zawijające do portów Kopenhagi, Oslo, Sztokholmu czy Helsinek. Otóż żeglarze z jachtów z sąsiednich krajów prawie zawsze po zacumowaniu udawali się do hoteli. Bo to wygodne, prysznic, restauracja itd. A to oznacza, że w naszych kilkunastu istniejących przystaniach nad Zalewem powstaną mariny, hotele, restauracje, punkty sprzedaży pamiątek (zwłaszcza z bursztynu!), „rent a car” i inne usługi. Przecież po obejrzeniu katedry we Fromborku wielu będzie chciało pojechać do Trójmiasta albo i dalej. A wokół Zalewu, jak nad Balatonem, rozwinie się masowe budownictwo rekreacyjne, podnosząc standard życia całego regionu. Wydaje mi się, że malkontenci w typie red. Łukasza Warzechy czy prof. Włodzimierza Rydzkowskiego mylą się fundamentalnie ze swoimi pesymistycznymi ocenami. A „autorytety” ekologiczne, które argumentują, że wzrośnie zasolenie wody w Zalewie albo że „nawet Niemcy nie zbudowali przekopu”, nie zauważają, że jest Cieśnina Piławska o szer. 750 m otwarta 24 godz. na dobę i 365 dni w roku.

Budowa wielkiego ośrodka usług turystycznych w Obwodzie Królewieckim świadczy, że Rosjanie już przygotowują się do tego najazdu turystów, przede wszystkim ze Skandynawii.

Cieszę się, że pan Zdzisław Kościelak naświetlił tę sprawę.

Z poważaniem

Tadeusz Szostak

„Tęczowa równia pochyła”,

Paweł Lisicki, „DRz” 12/2019

Nasi dziadkowie nie wiedzieli nic o LGBT, nasi rodzice nic nie wiedzieli o LGBT, ja z żoną nic nie wiedziałem o LGBT – to dlaczego dzisiaj nasze dzieci raptem trzeba edukować i omawiać w szkołach publicznych kwestię np. złego dotyku? A może problem należy odwrócić, bo może to homoseksualizmu i pedofilii w naszej ubogaconej popkulturze jest przesadnie za dużo i tama się wylała? Rolą mediów jest prawdziwy opis rzeczywistości i do takich oczywiście zaliczam tygodnik „Do Rzeczy”. Z obserwacji własnej wiem, że ludzie mądrzy nawet o innej orientacji niż hetero nie życzą sobie omawiania intymnych skłonności w świetle jupiterów i dlatego też zagłosują na PiS. Hałaśliwy jest tylko młody, rozpasany margines używany jako narzędzie do działań politycznych.

Bo jak już wszyscy zostaniemy gejami, to co z demografią? Komu oddamy Europę?

Z poważaniem

Juliusz Rzepczyński

„W cieniu siostry”,

Joanna Bojańczyk, „DRz” 13/2019

„Ślub Izabeli Potockiej z Hubertem d’Ornano w lipcu 1963r. […] Wśród gości są […] oraz Jacqueline Kennedy, wdowa po prezydencie […]”.

Kto w lipcu wiedział, że Jacqueline zostanie wdową w listopadzie? Komisja Warrena tego wątku chyba nie badała.

Z poważaniem

stały i wierny czytelnik

Od autorki

Szanowny Panie, w moim tekście Jacqueline Kennedy uczyniłam wdową, którą miała zostać dopiero za cztery miesiące.

Dziękuję za sumienną lekturę, (dowcipne) zwrócenie uwagi i przepraszam za błąd.

Z poważaniem

Joanna Bojańczyk