Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Walka o szczątki i nie tylko  

Paweł Lisicki

Hiszpański sąd najwyższy zdecydował jednogłośnie, by z mauzoleum w Dolinie Poległych wyprowadzono szczątki Francisco Franco. Tym samym zgodził się z żądaniami lewicowego rządu Pedro Sáncheza, który od lipca 2018 r. próbuje doprowadzić do przeniesienia zwłok generała do rodzinnego grobowca. Rodzina Franco się nie poddaje i zapowiedziała zaskarżenie decyzji sądu najwyższego do Trybunału Konstytucyjnego. Jak zakończy się ostatecznie ta batalia, nie wiadomo.

Z polskiego punktu widzenia spór prawny jest czymś najmniej ważnym. Walce o miejsce pochówku generała warto przyjrzeć się z innego powodu: cała historia doskonale pokazuje modus operandi lewicy, nie tylko hiszpańskiej. Mściwość, dążenie do postawienia na swoim za wszelką cenę, nawet jeśli pociąga to za sobą profanację i naruszenie społecznego konsensusu, wreszcie przekonanie, że walka o symbole ma sens kluczowy – wszystko to cechy charakteryzujące nie tylko hiszpańskich radykałów.

To uporczywe dążenie do pozbycia się szczątków generała pokazuje też ciągłość między obecną, pozornie nową i demokratyczną lewicą a dawną, totalitarną i zamordystyczną, przed której rządami uchronił swój naród Francisco Franco. Już samo to sprawia, że należy w nim widzieć jednego z wielkich politycznych przywódców XX w. Gdyby nie jego odważna decyzja, by przeciwstawić się fali terroru i lewicowych prześladowań, być może dzisiejsza Europa wyglądałaby całkiem inaczej. Jednak Franco nie tylko ustrzegł swój kraj przed zakusami Stalina, lecz także uniknął realnego zaangażowania wojskowego po stronie Hitlera. Doprawdy, tylko ideologiczna ślepota i zacietrzewienie mogą tłumaczyć niechęć do uznania tych wielkich zasług.

Wbrew dominującej obecnie narracji Hiszpania wczesnych lat 30. nie była krajem wolności i prawa. Przeciwnie. Od 1931 r., kiedy wprowadzono tam ustrój republikański, lewica z coraz większą zaciekłością zwalczała Kościół katolicki – zarówno duchowieństwo, jak i zwykłych wiernych. Zakazano nauki religii w szkołach, wypędzono Towarzystwo Jezusowe (oczywiście inne było ono całkiem od współczesnego), wreszcie faktycznie zlikwidowano katolickie zakony. Lewicowe bojówki, mając za sobą poparcie rządu, atakowały księży, burzyły pomniki, napadały i paliły kościoły. Stanowisko rządu przedstawił wówczas jeden z liberalnych ministrów: „Wszystkie kościoły w Hiszpanii razem wzięte nie są warte życia nawet jednego republikanina”.

17 lutego 1936 r. odbyły się wybory: chociaż większość głosów padła na partie prawicowe, to większość mandatów, wskutek ordynacji, zdobyła lewica kontrolowana przez komunistów. Za nimi stali, co do tego nie ma teraz żadnych wątpliwości, towarzysz Stalin i potęga Sowietów. Tuż po wyborach lewica ogłosiła, że zamierza podążyć drogą bolszewickiej Rosji i wprowadzić rewolucyjną antykatolicką politykę. Lewicowe bojówki porwały z domu i zamordowały przywódcę prawicowej opozycji. Mordy dokonywane na księżach i politykach prawicy były na porządku dziennym (w ciągu kilku miesięcy zabito ich 330). Nieustannie palono kościoły. Narastająca fala lewicowej przemocy, krwawej agresji i prześladowań wywołała w lipcu wystąpienie gen. Franco. Powstrzymał on zatopienie Hiszpanii w „morzu krwi” i w ostatniej chwili ocalił ją przed krwawym terrorem – jakie byłyby jego skutki, najlepiej pokazują tysiące księży, sióstr zakonnych i biskupów, którzy masowo zginęli w późniejszej wojnie domowej.

Najwyraźniej dla współczesnej lewicy wszystko to nie ma znaczenia. Antyreligijna fobia, nienawiść do tradycyjnego katolicyzmu pozostaje ważnym elementem jej tożsamości. Dlatego właśnie z takim uporem walczy o symboliczne zwycięstwo, o wyrzucenie zwłok Franco z miejsca, gdzie obecnie spoczywają. To część tej samej, powszechnej wojny kulturowej, która toczy się na całym Zachodzie. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań