Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Polityczne skażenie

Paweł Lisicki

Komisja Europejska wniosła przeciw Polsce kolejną skargę do Luksemburga. Tym razem chodzi o rzekomo upolityczniony system dyscyplinowania sędziów, który wprowadził polski rząd. Ciekawy jest sposób uzasadnienia tej skargi: według KE powołana wskutek nowych przepisów Izba Dyscyplinarna składa się wyłącznie z sędziów wybranych przez Krajową Radę Sądowniczą. Ta zaś została powołana przez polityków, czyli większość sejmową, co według KE „nie gwarantuje bezstronności organu”. Koń by się uśmiał. Doprawdy, jeśli ktoś poszukuje argumentów wskazujących na posługiwanie się przez Brukselę dwiema miarami, to właśnie ta skarga mu ich dostarcza.

Okazuje się bowiem, że polscy sędziowie tracą niezależność i bezstronność tylko z tego powodu, że ich wyboru dokonują… sędziowie, powołani głównie z grona sędziów przez polityków. Sam akt nominacji politycznej oznacza z natury skażenie. Tak jest przynajmniej w stosunku do Polski – bo w przypadku innych państw Unii nominacje sędziów dokonywane przez polityków końca niezależności nie oznaczają. Dlaczego zatem w Polsce jest inaczej? Bo w Polsce większość sejmową, która powołała nowych członków KRS, stanowi prawica. A prawica, co naturalne, nie ma takich samych praw jak lewica. Ktoś jeszcze nie zrozumiał tej logiki?

Dokładnie na jej mocy Komisja Europejska, której wszyscy członkowie zostali wybrani w sposób polityczny, są bowiem nominowani przez rządy państw UE, uzurpuje sobie prawo do występowania ze skargą przeciw polskiemu państwu. Tak jakby KE była niezależnym „prokuratorem” lub rzecznikiem praw. Politycznie wybrani reprezentanci w większości lewicowych rządów udają troskę o zasadę bezstronności i oskarżają Polskę o złamanie reguł słuszności. Czy to się nie nazywa hipokryzja? Przecież gdyby przyjąć ich zasadę rozumowania – każda polityczna nominacja raz na zawsze naznacza człowieka i z góry uniemożliwia mu bezstronność i niezależność – musieliby w pierwszej kolejności oskarżyć własne systemy wymiaru sprawiedliwości. Po drugie jak to się niby dzieje, że zostając członkami KE, oni, nominaci polityczni, stają się nagle bezstronni i, co więcej, roszczą sobie prawo ferowania wyroków na temat systemu prawodawstwa w poszczególnych państwach? Jak to się dzieje, że były minister lub premier poszczególnego rządu Unii, zostając komisarzem, automatycznie zyskuje bezstronność, a nominowany przez polityczną większość sędzia w Polsce ją traci?

Idźmy dalej. Cała ta koncepcja, na mocy której wybór sędziów do KRS przez polityczną większość parlamentu, i to kwalifikowaną, oznacza ingerencję w niezawisłość i ogranicza prawa sędziów, jest po prostu niedorzeczna. Wydając wyrok, sędzia nie jest osobą prywatną, ale reprezentantem państwa. Stoi za nim cała jego siła. Nawet najgłupszy, najbardziej niesprawiedliwy i skrajnie stronniczy wyrok – a takich niestety można by przytoczyć wiele – ma poparcie państwa za sobą. Państwa, w którym wszystkie władze zależą teoretycznie od narodu. Jak zatem można twierdzić, że naród ten nie może mieć żadnego, pośredniego choćby i ograniczonego, wpływu na władzę sądowniczą? Rzeczywiście, współczesne demokracje liberalne cierpią na swego rodzaju hipertrofię władzy sędziowskiej. To sędziowie, dokonując często dowolnej, arbitralnej interpretacji, dokonują zmian w prawodawstwie. Robią to całkowicie wbrew zasadzie demokracji, nie oglądając się na większość, na jej odczucia i przekonania. Często też, tak jak w Polsce, domagają się dla siebie całkowitej bezkarności. System, w którym sędziowie powoływani przez sędziów mogą dyscyplinować sędziów, przypomina układ kastowy. Jest on po prostu nie do obrony.

Mimo to trudno powiedzieć, jakie będzie ostatecznie orzeczenie TSUE w sprawie skargi KE. Trzeba też pamiętać, że chociaż złożono ją w Luksemburgu teraz, została ona przygotowana w kwietniu, ma zatem za sobą poparcie starej Komisji.

Czy nowa zachowałaby się podobnie? Nie wiadomo. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań