Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W rzeczy samej

Właściwy człowiek na właściwym miejscu

Paweł Lisicki

Donald Tusk został wybrany na szefa Europejskiej Partii Ludowej. Oznacza to, że do kilku milionów zarobionych dzięki stanowisku szefa Rady Europejskiej były premier spokojnie może doliczyć następne. Jednak jego wybór nie tylko ma wymiar, powiedzmy to tak, merkantylny. Nie tylko chodzi o kolejne apanaże i przywileje, które swoim urzędnikom oferuje Unia – choć to samo w sobie powinno budzić sprzeciw.

Wybór Tuska wskazuje także, czym jest dzisiaj europejska prawica, a przynajmniej jej większość. Europejska Partia Ludowa, zrzeszająca ugrupowania niegdyś chadeckie, chrześcijańskie, centrowe i umiarkowanie konserwatywne, straciła w ostatnich latach oblicze ideowe. Są tam partie zbyt powolne i leniwe, żeby zmienić nazwę, ewentualnie zbyt stare i szacowne, żeby ogłosić się wprost lewicowymi. Doskonale pokazuje to ewolucja niemieckiej chadecji, która pod przywództwem Angeli Merkel przyjęła ustawę wprowadzającą tzw. śluby homoseksualne oraz otworzyła granice Europy przed masowym napływem muzułmańskich imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Europejskie partie ludowe i chrześcijańskie robią to samo, co lewica, tyle że – co może się wydać paradoksalne – szybciej i nieco mniej radykalnie. Przyjmują postulaty przeciwników, tłumacząc to zwykle tym, że odbierają im paliwo wyborcze. Tyle że paliwa nieustannie dostarczają marzący o prawdziwej rewolucji uniwersyteccy profesorowie, dlatego prawica wciąż się cofa i przesuwa. O ile zatem lewica świadomie realizuje plan radykalnej przebudowy społecznej i kulturowej Starego Kontynentu, o tyle europejska prawica robi to, co robi, żeby… zachować władzę.

Politycy ludowi i prawicowi (trudno określić ich chrześcijańskimi) starają się wyczuć zmianę nastrojów społecznych i przyjąć te rozwiązania prawne, których domaga się lewica, jeszcze zanim ta do końca zaczyna się tego domagać. Prawicowość w tym ujęciu jest po prostu zdolnością spowalniania procesów, które i tak są nieuchronne. Nie niesie w sobie żadnej realnej, ideowej treści. Nie jest żadną prawdziwą opozycją.

J

ak to się właściwie stało? Dlaczego partie, które kiedyś nawiązywały do dziedzictwa chrześcijaństwa, które miały własne ambicje, potrafiły nawet przeciwstawić się dominacji lewicy, dziś tak kompletnie skapitulowały? Powodów jest wiele. Pierwszym jest kryzys instytucjonalnego chrześcijaństwa, szczególnie Kościoła katolickiego. Nie znajdując w nim wyraźnego oparcia, nie musząc liczyć się z jego nauką i wymaganiami, partie chrześcijańskie zaczęły szybko dryfować, zawierać coraz bardziej pragmatyczne kompromisy i układy, tak że ostatecznie przekształciły się w partie status quo. Zachowanie władzy pojmowane jako administrowanie stało się dla ich liderów najważniejszą wartością. Istotniejszą niż obrona prawa naturalnego, posłuszeństwo tradycji, ochrona odziedziczonych norm.

Drugim czynnikiem były coraz częstsze przypadki sojuszy formacji prawicowych i socjalistycznych. Okazało się, że to postępowi intelektualiści zaczęli narzucać wizję świata, przyjmowaną również przez cierpiących na utratę tożsamości prawicowych polityków. Pragmatyzm stał się sam ideologią. Trzecim czynnikiem wreszcie był wzrost radykalizmu po stronie lewicy. Stały nacisk świadomych swej siły ideologów oraz poparcie mediów, systematycznie przemieszczających się ku lewicy, zrobiły swoje. Większość polityków reprezentujących dawne partie prawicowe uznała, że walka ideologiczna, spór światopoglądowy, wojna kulturowa zostały już rozstrzygnięte. Przyszłość w ich mniemaniu należy do lewicy. Nic nie da się z tym zrobić, a próby przeciwstawienia się lewicowej dominacji to trud syzyfowy. Jedyne zatem, co pozostało, to krok po kroku wycofywać się na z góry upatrzone pozycje, przyjmując samemu te rozwiązania, których domaga się lewica. Dlatego w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat większość partii prawicowych zaakceptowała ustawy zezwalające na aborcję i eutanazję, podobnie jak na redefinicję małżeństwa. Podobnie idea powstania multikulturowego i multietnicznego społeczeństwa europejskiego, mimo że zrodzona w głowach komunistów i radykałów, na dobre zagościła w umysłach liderów partii rzekomo prawicowych. Zamiast Europy ojczyzn głoszą już teraz projekt państwa federacyjnego.

Wszystko to razem sprawia, że Donald Tusk doskonale wręcz na lidera takiej formacji się nadaje. Połączenie bezideowości, sprytu i pragmatyzmu zostanie nagrodzone. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań