Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

O pożytkach płynących z broni atomowej

paweł lisicki

Informacja o tym, że podczas pobytu w Japonii papież Franciszek potępił posiadanie i produkcję broni atomowej, nie odbiła się w Polsce wielkim echem. Inaczej było we Włoszech, gdzie mocne papieskie słowa krytyki trafiły na czołówki gazet. Przypomnę, że po wizycie w Hiroszimie Ojciec Święty powiedział: „Tam potwierdziłem, że wykorzystywanie broni nuklearnej jest niemoralne, i to musi znaleźć się w Katechizmie Kościoła katolickiego, nie tylko wykorzystywanie, lecz także posiadanie, ponieważ wypadek lub szaleństwo jakiegoś przywódcy może zniszczyć ludzkość”. Rzeczywiście, trudno przejść nad tymi słowami obojętnie. Pierwsze i najważniejsze pytanie brzmi: Czy faktycznie „wykorzystywanie i posiadanie broni nuklearnej” jest niemoralne?

Prawdą jest, że dzięki pojawieniu się broni nuklearnej, czy to się komuś podoba, czy nie, od 1945 r. aż do dziś udało się uniknąć globalnego konfliktu zbrojnego. Prawdziwych wojen jest coraz mniej, zwykle wybuchają one na krańcach cywilizowanego świata. Nawet gdy wreszcie do nich dochodzi, tak jak na Ukrainie, mają ograniczony charakter, a liczba ich ofiar jest niewspółmiernie mniejsza niż w konfliktach, do których dochodziło do połowy XX w. Jak zauważył pewien uchodzący za guru współczesny filozof – to jego spostrzeżenie akurat jest trafne – jest bardziej prawdopodobne, że współczesny człowiek Zachodu umrze z przejedzenia niż jako ofiara wojny. Otóż powodem takiego stanu rzeczy jest właśnie wyprodukowanie, istnienie i groźba użycia przez mocarstwa broni nuklearnej.

Tak, wbrew opinii papieża, to istnienie solidnych arsenałów atomowych dało 70 lat powszechnego niemal pokoju. Dzieje się tak nie dlatego, że ludzkość zmądrzała, i nie dlatego, że my, współcześni, jesteśmy bardziej wrażliwi, moralni i mniej skłonni do zbrodni, zabijania i podboju niż nasi przodkowie. Prawdziwą przyczyną obecnego długotrwałego pokoju jest wzajemne szachowanie się przez wielkie mocarstwa. Najważniejsi gracze są przekonani, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia ich przeciwnik użyje środków ostatecznych – czyli właśnie broni atomowej – i dlatego powstrzymują się przed wojną. Tak, wiedza ta nie jest miła dla uszu utopistów. Nie jest łatwo pogodzić się z taką wizją człowieka, zgodnie z którą najlepszym sposobem powstrzymania go od napaści jest strach. Nie zmienia to jednak faktu, że tak właśnie jest.

Więcej. Można śmiało założyć, że proponowana przez Franciszka recepta – powszechne rozbrojenie i rezygnacja z posiadania broni atomowej – mogłaby sprowadzić na świat dramatyczne nieszczęścia. Po pierwsze, doprowadziłaby do gwałtownego zachwiania obecnej równowagi. Świat bez broni atomowej byłby nieporównywalnie mniej stabilny i bezpieczny niż ten, w którym obecnie żyjemy. W takim świecie ewentualna agresja i dążenie do rozprawy siłowej nie niosłyby bowiem w sobie prawdziwego ryzyka. Tylko obawa przed gorszym nieszczęściem trzyma w ryzach ludzką chęć dominacji, podboju i żądzę panowania nad innymi.

Jak wszystko, co ludzkie, tak i system równowagi oparty na posiadaniu przez mocarstwa broni atomowej nie jest doskonały. Zawsze, teoretycznie, może pojawić się sytuacja, w której dostanie się ona w ręce fanatyków lub szaleńców. Jednak do tej pory tak się nie zdarzyło. Obawa przed konsekwencjami możliwej zagłady jest tak wielka, że pęta skutecznie ideologów i radykałów.

Wynika z tego nie tylko, że „przechowywanie broni atomowej” jest czymś moralnym, lecz także to, że pomysł wpisania zakazu jej przechowywania do katechizmu można uznać za co najmniej ekstrawagancki. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań