Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W rzeczy samej

Era samokrytyki

Paweł Lisicki

Pamiętam, jakie wrażenie robiły na mnie zdjęcia z komunistycznych obozów reedukacyjnych, kiedy to dawni burżuje i wrogowie ludu pojawiali się tam z odpowiednimi tabliczkami przedstawiającymi ich winę, na przykład z prostym i prawdziwie bolszewicko-szczerym wyznaniem: „Jestem kapitalistyczną świnią”. Zawstydzanie, publiczna samokrytyka to stałe mechanizmy, którymi posługują się rewolucyjni wychowawcy. Przez zewnętrzne napiętnowanie do wewnętrznej przemiany – tak brzmi ich recepta na powstanie nowego człowieka. Potępienie nie dotyczy przede wszystkim czynów, ale właśnie poglądów lub raczej przedsądów – zespołu opinii i przekonań, w których człowieka wychowano. Żeby się ich ostatecznie wyzbyć i żeby w miejsce dawnego człowieka przywiązanego do tradycyjnej moralności stworzyć prawdziwego homo novus, potrzeba środków radykalnych. Poniżenie, degradacja i samokrytyka są gorzkim, ale w ich oczach koniecznym lekarstwem, chroniącym też przed nawrotem choroby.

Dziś ich potomkowie myślą i postępują podobnie. Chociaż nie mogą już posyłać opornych do obozu, posługują się równie skuteczną metodą psychicznego szantażu i zastraszenia. Jak w praktyce wygląda tworzenie nowej tożsamości, dobrze pokazały w Polsce dwa przykłady.

Pierwszym była publiczna samokrytyka złożona przez redakcję „Nowej Fantastyki” za to, że opublikowała ona opowiadania Jacka Komudy, wyśmiewające środowiska LGBT. On sam doskonale opisał, jak do tego doszło: zaczęło się od protestów grupek internetowych aktywistów, którzy wzajemnie się podniecając, stworzyli pierwszą falę uderzeniową. Następnie oburzenie przeskoczyło na niektórych współpracowników i autorów pisma, aż wreszcie dotarło do wydawców. Ci, jak rozumiem, przerażeni utratą pieniędzy wymusili na redaktorach publiczne uderzenie się w piersi. Cóż, ja po złożeniu takiej samokrytyki nie mógłbym sobie spojrzeć w twarz, ale redaktorzy „Nowej Fantastyki”, jak widać, potrafią.

Bardzo podobny przebieg miała reedukacja osób zarządzających Kompanią Piwowarską. Jej grzech polegał na tym, że była jednym ze sponsorów gali Człowieka Roku „Gazety Polskiej”, podczas której tytuł odebrał abp Marek Jędraszewski. Przy okazji wyborów prezydenckich w Polsce przypomniał o tym niemiecki portal Noizz.de, ogłaszając, że wynik wyborów w Polsce może „zaszkodzić prawom LGBT”. To natychmiast pobudziło niemieckich aktywistów do wyrażania oburzenia i wezwań do bojkotu polskiego piwa. Akcja, tak jak w przypadku „Nowej Fantastyki”, przyniosła właściwy efekt. Kompania Piwowarska złożyła samokrytykę: „Przepraszamy za stworzenie wrażenia, że wspieramy ruch anty-LGBT w Polsce poprzez przekazanie w lutym tego roku naszych produktów na galę »Człowiek Roku«. [...] Nigdy nie było to naszą intencją”, a następnie zapowiedziała poprawę i zadośćuczynienie: „po tym incydencie” Kompania, której właścicielem są zresztą Japończycy, zweryfikowała „polityki sponsoringowe” i wzmocniła „wewnętrzne procesy akceptacji działań, aby mieć pewność, że są one zgodne z wyznawanymi przez nas wartościami”. Cały ten bełkot, niestety na trzeźwo, to inaczej właśnie zmodernizowana, tęczowa wersja dawnej komunistycznej samokrytyki.

Pierwsze zagony rewolucji już do Polski dotarły. Można być pewnym, że gdyby nie panujący układ polityczny, takich aktów samokrytyki i żenującego samoponiżenia mielibyśmy znacznie więcej. Liczba polskich tchórzy i karierowiczów, którzy dla zachowania stanowiska i pieniędzy gotowi są powiedzieć i zrobić wszystko, pełzając u stóp szantażystów i merdając ogonkiem, odpowiada średniej statystycznej z innych państw. Nie mam złudzeń.

Jak z tym walczyć? Oczywiście odwagi i nonkonformizmu wytworzyć się nie da. Można jednak śmielej podjąć walkę z rewolucjonistami. Wskazywać mechanizmy wymuszania i piętnować tych, którzy dali się złamać. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań