Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

W spirali strachu

Paweł Lisicki

Nie mam wątpliwości, że pierwszą ofiarą narastającej psychozy w związku z epidemią koronawirusa jest zdrowy rozsądek. Co gorsza, trudno wskazać, kto za to odpowiada. W trójkącie opinia publiczna, media, politycy (władza) każda ze stron ma tu swoje „zasługi”.

Opinia publiczna się boi, więc domaga się od polityków działania. Politycy muszą pokazać, że są skuteczni, więc działają. A skoro realnie i naprawdę nie mogą – bo na razie nie ma skutecznej szczepionki na wirusa i jest pytanie, czy kiedykolwiek będzie, a pora jesienna charakteryzuje się pluchą i wzrostem wszelkiego rodzaju zachorowań – muszą podejmować działania w części przynajmniej pozorowane, za to widoczne.

Klasycznym przykładem jest tu wprowadzenie w całej Polsce strefy żółtej, włączenie miast wojewódzkich do strefy czerwonej czy też obowiązek powszechnego noszenia maseczek również w przestrzeni otwartej. Wyjątkowo trafnie mówił o tym prof. Robert Flisiak, jakby nie było Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Jego zdaniem wyjątkowym absurdem jest nakaz chodzenia w maskach w terenie otwartym czy też umieszczanie całego kraju w strefie żółtej. Co ciekawe, to jeden z nielicznych przedstawicieli świata medycyny, którzy publicznie mieli odwagę przyznać rację Jackowi Sasinowi, kiedy ten wspomniał o lekarzach porzucających swoje obowiązki wobec pacjentów.

Zastanawiam się jednak, czy władza może w takim systemie, jaki wytworzył się w Polsce (i nie tylko, dość popatrzeć na Wielką Brytanię czy Francję), w ogóle w takich przypadkach postępować racjonalnie? Czy możliwe jest podejście bardziej spokojne, rzeczowe? Nie wiem. Być może, gdyby od początku ktoś miał więcej wyobraźni. Ale teraz? Załóżmy, że rząd zachowałby się inaczej i zamiast omaseczkować wszystkich, wszędzie i zawsze postępowałby roztropnie: maseczki tylko w miejscach zamkniętych, zamiast gróźb i kar apele oraz przede wszystkim odejście od absurdalnej polityki stosowania kwarantanny jako najskuteczniejszego zabezpieczenia przed rozszerzaniem się choroby. I co wtedy? Mogę się założyć, że natychmiast opozycja ogłosiłaby, że rząd ma krew na rękach, że masowo morduje się Polaków, że władza nie dba, nie szanuje itd., a głosy te, znowu jestem przekonany, z wyjątkową życzliwością zostałyby przytoczone przez liberalne media.

W opowieści o psychozie nie można bowiem pominąć najważniejszego czynnika – właśnie mediów. Coraz mniej tłumaczą i analizują, coraz bardziej nakręcają strach. To one od kilku miesięcy są, nie wszystkie oczywiście, ale w znacznym stopniu, głównym rozsadnikiem histerii. Portale prześcigają się w podkreślaniu w najbardziej możliwie jaskrawy sposób zagrożenia. Im mocniejszy tytuł, tym lepiej. Nawet bezobjawowy koronawirus jest groźny – słyszę. Ba, jeśli nie ma objawów, zagrożenie jest jeszcze większe – czytam. Czekam na tytuł: nawet brak koronawirusa jest niebezpieczny.

T

o dzięki nowym mediom internetowym kariery robią nowi celebryci – wcześniej anonimowi lekarze, którzy obecnie co najmniej kilka razy dziennie wieszczą apokalipsę, armagedon, upadek, opowiadając o setkach tysięcy ofiar. Doskonale zrozumieli, że mają teraz swoje pięć minut, że wreszcie zdobywają sławę i uznanie. Pod jednym warunkiem – że przedstawią rzeczywistość w maksymalnie ciemnych barwach i odpowiednio mocno potępią rząd.

Koło się zamyka. Media rozkręcają atmosferę paniki (już nie ma respiratorów, już nie ma miejsc w szpitalach, już zaraz wszyscy umrzemy, już zaraz zarazki wszystkich zabiją), opinia publiczna jest przerażona i domaga się działania, rząd zatem, od tego w końcu jest, podejmuje stosowne działania. A skoro najważniejszym problemem jest przerażenie, to odwołuje się do środków, które może nie są skuteczne, za to widoczne: radykalne zakazy (cała Polska czerwoną strefą) i maseczki. Być może, kto wie, będą to posunięcia jeszcze bardziej drastyczne? Godzina policyjna? Wojsko na ulicach? Zamknięcie szkół podstawowych? Zamknięcie miast? Byle tylko ludzie mieli wrażenie, że ktoś o nich dba.

Tak toczy się ten opętańczy nieco taniec, który może doprowadzić, a to niebezpieczeństwo jest coraz realniejsze, do upadku gospodarki i zatrzymania

państwa. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań