Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Publicyści, pisarze, pałkarze

paweł lisicki

Trzy cechy wyróżniają obecne protesty przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego: wulgarność, antykatolickość, agresja. Ciekawe, że mimo tego cieszą się one ogromnym wsparciem wśród ludzi, którym na sercu szczególnie powinna leżeć troska o kulturę, o piękno, o mądrość. Nic z tego. To właśnie oni często – publicyści, pisarze, intelektualiści – stoją w pierwszym szeregu atakujących Kościół i tradycję kulturową.

Znany autor kryminałów, Zygmunt Miłoszewski, pisał tak: „[...] powinniśmy iść na wojnę, [...] naszym wrogiem, kartelem, źródłem wszelkiego zła i wspólnym mianownikiem tych strasznych krzywd, nieszczęść i wykluczeń jest Kościół katolicki”. Po łzawej nieco opowieści, jak to wskutek presji społecznej (ach, straszne, żal mi biedaka za te wszystkie katusze, które musiał znosić) posyłał dzieci do chrztu i do komunii, pada wreszcie wniosek: „Po prostu przestańmy karmić potwora. Od tej niedzieli. Teraz albo nigdy. Lepszej okazji nie będzie”. Gdyby ktoś nie wiedział – potworem są Kościół i katolicyzm. Nie mniej radykalnie wypowiada się polska noblistka, Olga Tokarczuk: „Nie oszukujmy się – ten system cynicznie będzie wykorzystywał każdy moment kryzysu, wojny, epidemii, żeby cofnąć kobiety do kuchni, kościoła i kołyski. […] Od dziś wszyscy jesteśmy wojowniczkami”. Ten „system” to katolicyzm.

Pozostali nie chcą być gorsi. Jak owczy pęd, to owczy pęd. Wszyscy razem muszą powtarzać tę samą śpiewkę. Szczepan Twardoch, następny z nich. „Dlatego więc, panie premierze, w dupie mam pańskie nawoływania do spokoju. Widać, że pan się boi, i cieszy mnie pański strach. Panu, pańskiemu szefowi, pani sędzinie z Trybunału, nawołującym dziś do spokoju, mam do powiedzenia to samo, co dziś mówi panu ta już niemilcząca większość. Wypierdalać. Nara” – to odpowiedź pisarza na apel premiera Mateusza Morawieckiego, wzywającego do zachowania pokoju społecznego. Jeszcze bardziej lapidarnie wypowiedział się inny znany pisarz, Jakub Żulczyk. „Widzę, że idziesz na zwarcie, dziadygo. Twój największy błąd od czasu, gdy kazałeś bratu lądować. Wypierdalaj”. Gdyby ktoś nie wiedział, słowa te odnoszą się do Jarosława Kaczyńskiego. Lewicowi pisarze i publicyści nie umieją się powstrzymać. Ewa Wanat, publicystka, była redaktor naczelna Radia TOK FM, występująca niegdyś w roli osoby środka i umiaru, pisze dziś: „Padło tabu. Pomazane sprayam kościoły: »Jebać kler!« […] Padło tabu, okazuje się, że można to wszystko zrobić i żaden grom z jasnego nieba nie spada, ziemia się nie rozstępuje, ogień piekielny nie bucha. A zatroskanym i oburzonym katolikom na pocieszenie proponuję: pomyślcie, że to Jezus wpadł do świątyni i krzyknął do kupców WYPIERDALAĆ!”.

W

ystarczy tych cytatów, w gruncie rzeczy wszystkie są podobne, wszystkie tak samo płaskie, obsceniczne, chamskie i prymitywne. Żaden z tych pisarzy nie zdobył się na dystans. Żaden nie pomyślał, czy godzi się tak atakować Kościół? Czy bez Kościoła Polska byłaby sobą? Czy bez katolicyzmu istniałaby polska kultura, to, co w niej wielkie? Żaden nie poczuł wstydu, że uczestniczy w takiej hucpie.

D

laczego? Jak to się stało, że ludzie pióra i umysłu tak łatwo i z takim zacięciem postanowili wystąpić w roli pałkarzy? Dlaczego nie są w stanie pójść pod prąd, stawić czoła masom, zachować godność i autonomię? Dlaczego muszą tak karnie maszerować, tak posłusznie się łasić? Do tego stopnia, że nawet używają takich samych przekleństw, a frazy, jakimi się posługują, robią wrażenie przekopiowanych.

Być może dlatego, że… w istocie nie mają nic do powiedzenia. Że ich sztuka jest pozorna, a twórczość właśnie płaska i jałowa. Dlatego muszą wysługiwać się wielkim mediom, bo tylko w ten sposób mogą później liczyć na wsparcie, promocję i uznanie. Po prostu odtwarzają i powtarzają to, co zostanie dobrze przyjęte przez lewicowe elity. Jak pies Pawłowa na dany znak rzucają się na przeciwników postępu. Razem, lewą marsz.

Smutny to obraz upadku polskiej literatury. Zamiast autorów zgłębiających sens życia, poszukujących tego, co bezwzględnie ważne, zamiast pisarzy zmagających się z przeklętymi polskimi problemami, dla których katolicyzm był zawsze najważniejszym punktem odniesienia, nawet jeśli sami nie wierzyli, nawet jeśli borykali się ze swoją słabością, zamiast tych, którzy zmagali się z wielkimi pytaniami o cierpienie, o zło, o duszę, o naród, stoi przed nami pokolenie wyrobników i nihilistów. Jedyne, czym dysponują (a i to tylko niektórzy, jak Twardoch), to lekkość stylu i łatwość pisania. Poza tym nic. Poza tym pustka. Nic dziwnego, że przykrywają ją agresją i wulgarnością. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań