Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Listy

Drodzy Czytelnicy! Zapraszamy na łamy! Adres redakcji znajdziecie w stopce, korespondencję elektroniczną prosimy kierować na adres: listy@dorzeczy.pl. O szczepieniach Szanowni Państwo, pragnę poruszyć temat szczepień osób z grupy wiekowej 60–70 lat. Jestem emerytowaną lekarką, lat 87, czyli z grupy uprzywilejowanej. Większość osób lat 80+ ma nadzieję na jeszcze długie i szczęśliwe życie – ja należę do mniejszości. Natomiast ludzie 60-letni, najczęściej jeszcze aktywni i sprawni zawodowo, właśnie w tym wieku często zapadają na choroby wymagające pilnego leczenia szpitalnego, bardzo często operacyjnego. Ze względu na ogólny stan zdrowia (schorzenia kardiologiczne, astma, cukrzyca, choroby nerek) słusznie obawiają się zakażenia koronawirusem, które w ich przypadku z dużym prawdopodobieństwem może skończyć się tragicznie. Znam wiele osób w takiej sytuacji, należy do nich również bliska mi osoba z najbliższej rodziny. Mój 61-letni zięć wymaga pilnie serii zabiegów operacyjnych, miał być im poddany na początku jesiennej pandemii. Ze względu na współistnienie licznych chorób kwalifikujących go do najbardziej zagrożonej grupy w przypadku „złapania koronawirusa” tkwi od tego czasu w kompletnej izolacji, w ustawicznym bólu, ze zbliżającą się szybkimi krokami perspektywą konieczności dializ, a i – nie daj, Boże – przeszczepu nerki. Ma wyjątkowo skomplikowany splot schorzeń i wymaga stałej pomocy. Bezskutecznie czeka na szczepienie. Jako osoba naiwna zwróciłam się najpierw do informacji, która odpowiedziała nie na temat, a po moim sprostowaniu stwierdziła (pewnie słusznie), że sprawa nie leży w ich kompetencji. Po niedługim okresie optymizmu, kiedy wydawało się, że szczepienia grupy 60+ ruszą z miejsca, przyszło całkowite załamanie i utrata nadziei. Napisałam dwa e-maile na skrzynkę Ministerstwa Zdrowia – wpadły w czarną dziurę, zero odpowiedzi. Proszę, bardzo proszę, poruszcie ten temat. Wierzę w potęgę mojej ulubionej prasy. Imię i nazwisko do wiadomości redakcji „Krótka lista SB”, Sławomir Siwek, „DRz” 7/2021 Pod dużych rozmiarów zdjęciem („DRz” nr 7, s. 66–67), opatrzonym adnotacją: „Fot. Archiwum IPN”, sprostowania wymaga błędny podpis. Nie jest to bowiem „Rejestracja NSZZ Rolników Indywidualnych »Solidarność«, Warszawa, 12 maja 1981 r.”, jak podano, lecz scena z ostatniego dnia strajku okupacyjnego rolników w gmachu ZSL 17 kwietnia 1981 r. w Bydgoszczy, kiedy odbywały się negocjacje z komisją rządową w sprawie zawarcia porozumienia kończącego tę akcję protestacyjną. Na zdjęciu widoczni są (od lewej): Lech Ścibor-Rylski, dziennikarz „Chłopskiej Drogi” (stoi), oraz analizujący tekst działacze NSZZ RI „Solidarność” (siedzą) Tadeusz Szymańczak, Witold Hatka i Roman Bartoszcze, nad którymi pochyla się mec. Jerzy Ostafil, jeden z doradców związkowych. W porozumieniu bydgoskim władze PRL ostatecznie zgodziły się na stworzenie podstaw prawnych do zarejestrowania NSZZ RI „Solidarność”. Jako reporter „Słowa Powszechnego” byłem świadkiem i uczestnikiem zarówno zakończenia strajku w Bydgoszczy, jak i rozprawy rejestracyjnej w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie oraz autorem relacji z tych wydarzeń. Andrzej W. Kaczorowski Od redakcji Dziękujemy za informację. Przygotowując opis, opieraliśmy się na informacji załączonej do zdjęcia na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej.
Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań