W rzeczy samej
Przyszłościowe układanki
Paweł Lisicki
Czy to z powodu swojej dawnej, powiedzmy to tak, proweniencji, czy też z racji innych, mniej uchwytnych powodów Szymon Hołownia stał się żywym i prawdziwym dowodem ewangelicznej (prawie) frazy: „Ani sieje, ani orze, a wszystko mu się rodzi”. Przynajmniej na razie tak to wygląda. Przyglądam się bowiem kolejnym sondażom i ze zdumieniem dostrzegam największy pewnie fenomen polskiej polityki: stały i niezmienny wzrost zaufania do Hołowni i jego ruchu. Polska 2050 regularnie już notuje poparcie powyżej 20 proc. Dawno przegoniła Platformę Obywatelską i zbliża się coraz wyraźniej do wciąż zajmującej pierwsze miejsce w sondażach Zjednoczonej Prawicy. I to mimo że – jak mogło się wydawać – ogłoszenie przez PiS Polskiego Ładu powinno być ciosem iście morderczym. Cóż, faktycznie, idealnie trafił on w Borysa Budkę i PO, natomiast wygląda na to, że nie spowodował kłopotów dla lidera Polski 2050.
Nie jest łatwo wyjaśnić, skąd się biorą te sondażowe (na razie) sukcesy. Były celebryta TVN ma w Sejmie raptem kilku posłów. Stanowią oni zresztą osobliwą zbieraninę od Sasa do Lasa – nie wiadomo, co, poza niechęcią do wcześniejszych swoich ugrupowań i przywiązaniem do lidera, ich łączy. Nie mają spójnego programu – w ogóle nie mają żadnego. Sam zresztą Szymon Hołownia, pamiętam z czasów serii wywiadów z zeszłorocznej kampanii prezydenckiej, programowo głosi antyprogramowość i dowodzi, że w sytuacjach kontrowersyjnych będzie… słuchał ludzi. Wszystkie te zabiegi mają przykryć rzecz oczywistą – Polska 2050 funkcjonalnie jest kolejną szalupą ratunkową dla elit III RP, sprawniejszą i marketingowo lepiej opakowaną wersją Platformy. Ale to najwyraźniej wystarcza. Może jeszcze nie do zwycięstwa z PiS, ale do stopniowego przejmowania elektoratu antypisowskiego.
Innym ciekawym wnioskiem, który płynie z sondaży, jest to, że połączenie sił Polski 2050 i PO może stworzyć ugrupowanie (koalicję) mogące wyprzedzić Zjednoczoną Prawicę. I, co jeszcze bardziej dla przyszłości istotne, obecnie istnieje swoista równowaga między tymi dwoma głównymi blokami wyborczymi, z niewielką przewagą tego drugiego. Wynika zatem z tego, że o tym, kto będzie w Polsce rządził po następnych wyborach (nawet jeśli doszłoby do nich wcześniej), będzie decydowało to, jak zachowają się pozostałe, mniejsze formacje. A tu sprawa wydaje się niejasna.
Teoretycznie najłatwiej byłoby sobie wyobrazić koalicję Zjednoczonej Prawicy z Konfederacją – tym, co przemawia za takim związkiem, jest pewne podobieństwo ideowe. Jednak ostatnie miesiące sprawiły, że takie rozwiązanie jest znacznie mniej prawdopodobne niż kilka lat temu. Po podpisaniu porozumienia w Brukseli i akceptacji mechanizmu „pieniądze za praworządność” oraz przyjęciu zasad Funduszu Odbudowy, po zwrocie w relacjach z UE, po coraz wyraźniejszych sygnałach, wskazujących na reinterpretację obecnie obowiązującego prawa dotyczącego aborcji (wywiady prezesa Jarosława Kaczyńskiego) Zjednoczona Prawica, a z pewnością PiS, podążyła bardzo wyraźnie ku centrum (a może po prostu w lewo?). Jeśli zatem partia rządząca sama nie wygra wyborów, to będzie musiała szukać innego sojusznika niż Konfederacja. Z góry można wykluczyć PO i zapewne Polskę 2050 Szymona Hołowni. Możliwym zatem koalicjantem byłaby Lewica.
Z
drugiej strony również ewentualna koalicja Polski 2050 z PO nie zdobędzie – wszystko na to wskazuje – takiej liczby głosów, która pozwoliłaby na samodzielne rządy. Trudno sobie wyobrazić, żeby partnerem centrolewicowej koalicji została Konfederacja. Również zatem dla PO/Polski 2050 naturalnym partnerem byłaby Lewica.
Można zatem utrzymywać, że cała polska polityka zaczyna przesuwać się ku centrum i w lewo. Pozostaje tylko pytanie, jak szybko ta ewolucja będzie się dokonywać – czy będzie to zmiana powolna i ostrożna (wariant koalicji Prawica-Lewica), czy gwałtowna i szybka (KO/Szymon Hołownia-Lewica). Chyba że, jak to czasem bywa przy tego rodzaju manewrach, Zjednoczona Prawica jednak się rozpadnie i jej część, choćby Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, będzie chciała budować nową siłę razem z Konfederacją. Dzisiaj wydaje się, że jest to rozwiązanie mniej prawdopodobne niż trwanie Zjednoczonej Prawicy, ale nie znaczy, że niemożliwe. Prezes Jarosław Kaczyński nieraz pokazał, że jest mistrzem gry politycznej i że potrafi godzić ogień z wodą, jednak nawet jemu trudno będzie utrzymać przy życiu formację suwerennościowo-federalistyczną i konserwatywno-lewicową. © ℗