Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Unijni szantażyści w akcji

paweł lisicki

Najpierw kilka, nazwijmy to tak, doniesień medialnych. Tytuł: „Homofobia nie popłaca”. I początek tekstu: „Nawet 6 mld euro mogą stracić regiony, które przyjęły uchwały anty-LGBT – alarmują aktywiści, powołując się na wypowiedź przedstawicielki Komisji Europejskiej w Polsce”. Dalej dowiaduję się, że według niejakiej Marii Galewskiej, przedstawionej jako reprezentant Komisji Europejskiej w Polsce, „regiony z uchwałami anty-LGBT – w kolejnym okresie programowania budżetowego – mogą mieć problem z otrzymaniem pieniędzy z Unii Europejskiej”. Cytat z wypowiedzi samej pani Galewskiej: „Zarówno państwa członkowskie, jak i Komisja Europejska mają obowiązek podejmować odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkim formom dyskryminacji podczas przygotowywania i wdrażania programów europejskich funduszy strukturalnych i inwestycyjnych”. Okazuje się, że „jeśli nic się nie zmieni, to nie będzie zgody na pieniądze unijne na promocję gospodarczą czy turystykę na lata 2021–2027”. Bo „KE nie widzi uzasadnienia dla dalszych inwestycji w 2021–2027 w promocję materialnego i niematerialnego dziedzictwa kulturowego regionu [...], skoro samorządy same przyczyniają się do kreowania swojego mało przyjaznego wizerunku”.

Wszystko to są doniesienia z portalu tokfm.pl oraz gazeta.pl,

które to strony powołują się na zapis z protokołu majowego posiedzenia Komitetu Monitorującego Regionalny Program Operacyjny dla Małopolski. Jak przeczytałem, jest „to ciało, które zajmuje się obserwacją, jak dany region wydaje unijne pieniądze”. To samo potwierdza inny portal, okopress.pl. Czytam: „Maria Galewska przekazała wątpliwości, szczególnie co do pięciu regionalnych jednostek zarządzających funduszami. Chodzi o sejmiki województwa małopolskiego, świętokrzyskiego, łódzkiego, podkarpackiego i lubelskiego, które w 2019 r. przyjęły stanowiska »przeciwko ideologii LGBT«”.

Ł

atwo zauważyć, po przeczytaniu tych informacji, co najmniej kilka rzeczy. Po pierwsze, zakładam, że te doniesienia są prawdziwe, urzędnicy Komisji Europejskiej stosują wobec polskich samorządów brutalny szantaż. Jeśli te nie zmienią swoich uchwał, to stracą pieniądze.

Po drugie, opisujący to zdarzenie dziennikarze (nie wiem, czy to właściwe określenie, raczej użyłbym słowa „działacze” lub, bardziej pejoratywnie, „propagandziści”) występują w roli rekieterów. Przekazują ofertę szantażystów i starają się wymusić na samorządowcach podporządkowanie. Nawet się z tym nie kryją, utożsamiając się z „aktywistami »Atlasu Nienawiści«”, jednej z wielu tęczowych jaczejek, które przeniknęły do Polski, szerząc ideologię genderową.

Po trzecie, szantażyści działają w Polsce i nie wstydzą się publicznie stawiać swoich żądań. Mają poczucie bezkarności i pewność, że siła jest po ich stronie. Jak inaczej mogę zrozumieć to, że groźby padają otwarcie podczas spotkania instytucji publicznej i kierowane są do przedstawicieli samorządów?

Po czwarte, uderza mnie nieprawdopodobne wręcz hucpiarstwo i bezczelność. Uchwały samorządów nie są wymierzone w homoseksualistów i lesbijki, a jedynie w genderową ideologię. Mają chronić prawa naturalnych rodzin. Jednak zdaniem przedstawicieli Komisji ochrona prawna związków naturalnych, między mężczyzną a kobietą, to „kreowanie mało przyjaznego wizerunku” regionu. Taka ocena mogła się pojawić tylko w głowie kogoś, kto nie potrafi rozróżnić normy od degeneracji. Okazuje się, że wysłannicy Brukseli wiedzą lepiej niż demokratycznie wybrani przedstawiciele regionów, na czym polega ich dobry wizerunek.

M

echanizm zawsze jest zatem taki sam: przedstawiciele Unii grożą, działający na terenie Polski dziennikarze wymuszają, presja na samorządy rośnie. Nie jest to tylko sprawa lokalna: poza utratą pieniędzy regionalnych przedstawiciele KE zaczynają coraz częściej grozić Polsce w ogóle zablokowaniem wszelkich funduszy. Ofiarą unijnego szantażu staje się ostatecznie polski rząd.

Pytanie: Dlaczego szantażyści się nie boją? Dlaczego pani Galewska nie została do tej pory z hukiem wyrzucona z Polski? Czy Polska może tolerować sytuację, w której na jej terenie unijni urzędnicy dokonują wymuszeń?

Nie tak dawno w bardzo ważnym tekście opublikowanym w „Rzeczpospolitej” Mariusz Muszyński, sędzia TK, dowodził, że tolerancja dla zuchwalstwa Unii tylko zachęca do dalszych roszczeń. Jego zdaniem w takiej sytuacji, kiedy to druga strona grozi, że pozbawi Polskę środków w sposób „nielegalny i nieprzyjazny”, polskie państwo może zdecydować się na jednostronne zawieszenie lub odrzucenie traktatu z Unią. Wreszcie ktoś miał odwagę to napisać. Tak, trzeba na poważnie myśleć o zawieszeniu członkostwa w Unii. Chyba że godzimy się z szantażystami i negocjujemy jedynie wielkość haraczu. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań