Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Zatroszczmy się o Holendrów

paweł lisicki

Przedstawiciele polskich władz wielokrotnie, i słusznie, krytykują postępowanie Unii Europejskiej. Ostatnio mówił na ten temat prezes PiS, Jarosław Kaczyński: „Dokładnie tak – traktaty w Unii przestały obowiązywać, a nowym prawodawcą stał się TSUE”. Prezes dodał, że „blokowanie wypłat dla Polski z KPO jest całkowicie bezprawne. Nie ma żadnych, powtarzam: żadnych, podstaw merytorycznych czy prawnych. To nielegalne działanie, łamiące praworządność i zwykłą uczciwość”. Co z tego jednak, kiedy do tej pory polski rząd nie znalazł sposobu, by tym „nielegalnym działaniom” skutecznie się przeciwstawić?

Co więcej, musi pojawić się pytanie, jak te oceny prezesa PiS, który trafnie dostrzega niebezpieczeństwo „budowania federalnej UE pod przewodnictwem Berlina”, mają się do deklaracji z maja 2021 r. premiera Mateusza Morawieckiego, który przekonywał w Sejmie, że środki, które Polska ma dostać od Unii, to „drugi plan Marshalla”? Łatwo dostrzec, że coś tu nie pasuje. Albo mamy do czynienia z zagrożeniem i bezprawną próbą federalizacji, albo powinniśmy się cieszyć, że za sprawą Brukseli dokonuje się w Polsce dziejowy przełom cywilizacyjny i wszystkim będzie się żyło dostatnio. Inaczej: albo Bruksela jest dla naszej suwerenności zagrożeniem, albo jest dla nas dobrym, szczodrobliwym i miłym starszym wujkiem. Na coś rządzący muszą się zdecydować.

Inaczej trudno zrozumieć, o co chodzi. Ów szumnie zapowiadany „plan Marshalla” do tej pory do Polski nie trafił; przeciwnie – Komisja Europejska wciąż dokonuje oceny polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Jest to działanie „nielegalne i nieuczciwe”, słusznie. Tylko dlaczego polski rząd wcześniej nie wziął pod uwagę takiego scenariusza? Chciałbym wiedzieć, czy polski premier został w listopadzie 2019 r. oszukany. Czy obiecano mu coś, czego nie dotrzymano? Czy też wykazał się naiwnością i nie zabezpieczył się na wypadek podjęcia przez Unię „działań nieuczciwych”? Dlaczego w czasie, kiedy to Bruksela zabiegała o polskie wsparcie dla unijnego Funduszu Odbudowy – przypomnę słynny moment hamiltonowski w budowie unijnego państwa federacyjnego – Polska nie skorzystała z sytuacji i nie postawiła partnerów unijnych pod ścianą tak, jak oni stawiają teraz Polskę? Te pytania o przeszłość prowadzą do pytań o przyszłość. Jak właściwie wygląda pomysł na wyjście z obecnego zapętlenia w relacjach z UE? Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na wezwania, apele, wyrazy oburzenia i analizy – zwykle w postaci wywiadów prasowych prezesa Kaczyńskiego?

Być może pierwszym pozytywnym znakiem zmiany tej bierności jest propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości, które to domaga się, by do porządku obrad najbliższej Rady Europejskiej wprowadzono dyskusję na temat brutalności służb porządkowych w Niderlandach. Słusznie. Nie da się ukryć, że zdjęcia holenderskich policjantów, którzy pałują brutalnie demonstrantów, kopią ich, szczują ich psami, okaleczają – a wszystko w imię ich dobra i zdrowia – powinny być naturalnym przedmiotem zainteresowania urzędników Unii. „Będziemy oczekiwać również przedstawienia w tej sprawie komunikatu ze strony Komisji Europejskiej, która ochoczo komentuje bieżące wydarzenia w Polsce, a wobec narastającej od lat brutalności policji w wielu państwach UE pozostaje bierna” – napisał w związku z tym Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości.

Chciałbym powiedzieć: wreszcie. To jest wreszcie właściwy kierunek. Polska nie może cały czas biernie przyglądać się bezczelności. To przecież premier Holandii Mark Rutte trzy miesiące temu mądrzył się i odgrażał, mówiąc, że „przywódcy UE będą musieli być twardzi wobec Polski”. To on właśnie był jednym z głównych zwolenników tego, by nie udostępniać Polsce pieniędzy dopóty, dopóki nie zostanie „rozstrzygnięta kwestia niezależności polskiego sądownictwa”. Chciałbym, żeby teraz polski premier doprowadził do tego, żeby pan Rutte opowiedział, jak ma się użycie psów i lanie pałami obywateli do praworządności, o którą tak dba w Unii. Chciałbym, żeby polski premier umiał być tak twardy i stanowczy wobec pana Ruttego, jak pan Rutte umiał wobec niego.

Rzecz nie dotyczy tylko Holandii. Od pewnego czasu Marek Jurek postuluje, także na łamach „Do Rzeczy”, powołanie specjalnej komisji sejmowej, która przygotowywałaby doroczny raport na temat przestrzegania praw człowieka w państwach Unii. Dzięki temu można byłoby pokazać skalę lewicowo-liberalnego zamordyzmu, naruszeń prawa do życia, do wolności słowa, wreszcie jawnego łamania zasad prawa naturalnego. To jest jedyna właściwa droga: Polska musi wykorzystać pełnię środków, którymi jeszcze dysponuje, żeby się bronić. Nie ma lepszej obrony niż atak. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań