Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Teologowie wałęsiści

Paweł Lisicki

Na złość babci odmrożę sobie uszy. To przysłowie przypomniałem sobie, kiedy usłyszałem o akcji solidarności z Lechem Wałęsą, jaką organizują m.in. „Gazeta Wyborcza” i KOD. Okazuje się bowiem, że aby dopiec znienawidzonym, okropnym lustratorom, można podważyć i zakwestionować wszystko. Najwięksi radykałowie już nie twierdzą, że Wałęsa „Bolkiem” nie był, ale że… bycie „Bolkiem” to cnota. Podpisał i współpracował? A kto nie podpisał? Jeśli ktoś nie podpisał i nie współpracował z bezpieką, to się nie liczył. Dlatego Wałęsę należy czcić i okadzać, bo donosił i nadawał, i tym samym donosicielstwo i współpracę wyniósł na szczyty, uczynił czymś dobrym i szlachetnym. W tej opowieści były szef „S” staje się ofiarą: on ci to w imieniu narodu na swe robotnicze barki wziął to, co wszyscy robili, on to stał się wzorcowym kolaborantem. Dlatego nie wolno go osądzać. Przeciwnie, trzeba widzieć w nim patrona i obrońcę pandonosicielstwa. „Wszyscy jesteśmy konfidentami” – tak będzie brzmieć następne hasło obrońców „Bolka”. Albo: „Kto nie kapuje, jest zerem”. Miast kolaborację ukrywać i się jej wstydzić, należałoby się nią chwalić i się z nią obnosić. To wersja, przyznaję, dość hardcore’owa. Rzeczywiście, nie wszyscy dojrzeli do tak skrajnego zanegowania znaczeń i do przewartościowania wartości. W innych sprawach i w innych państwach takie odwrócenie wektorów i przewrót mentalności społeczeństwa udało się mediom przeprowadzić – ot, choćby słynna akcja kobiet chwalących się we Francji aborcją. Jednak wydaje się, że polskie społeczeństwo do takich skoków jeszcze nie dojrzało, to, co dobre, i to, co złe, ma wciąż wyraźne kontury. Niektórych, gdy mają sobie przyczepić znaczek „Byłem TW”, wciąż jeszcze coś drapie w sercu, odczuwają niewygodę i niepewność. Wzorce kulturowe i presja języka są zbyt silne i trudno tak z dnia na dzień pod niebiosa wynosić to, co do niedawna się potępiało. Nie każdemu przejdzie przez gardło okrzyk pochwały dla donosicieli. Dla tych przygotowana jest wersja opowieści soft, w której Wałęsa występuje w roli nawróconego grzesznika. Owszem, mówią, miał on smutny epizod, ale potem wszystko odkupił, za wszystko zapłacił z nawiązką. Jawi się w niej „Bolek” jako nowy św. Paweł. Tyle że kto głosi taką wersję historii, ten też pakuje się w niezłą kabałę. Otóż jeśli przyjąć ją na serio, to wyszłoby na to, że Szaweł przed swym nawróceniem, kiedy jako wierny i gorliwy Żyd prześladował chrześcijan, przypominał… agenta komunistycznych służb. Zwolennicy takiej opowieści nawet nie zauważają, że to wizja judaizmu wymarzona wręcz przez antysemitów! Żeby ich porównanie miało pozory sensu, Paweł musiałby być tajnym współpracownikiem Rzymian, zwalczającym Żydów. Cóż, do tej pory takiej tezy nikt nie był w stanie obronić. Może uda się to teologom z KOD? Czegóż to się nie robi, żeby zrobić prawicy na złość? © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań