Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Mateusz Morawiecki może więcej

Paweł Lisicki

Nie ma co udawać – zaskoczeni byli wszyscy. O ile zmiany na stanowiskach ministra spraw zagranicznych czy ministra zdrowia były łatwe do przewidzenia, o tyle informacja o odwołaniu Antoniego Macierewicza spadła niczym grom z jasnego nieba. To była w pełnym tego słowa znaczenia niespodzianka. Jakie wnioski płyną z całej sytuacji?

Pierwszy jest banalny. Obecne kierownictwo PiS jest, co się tyczy wypływu najważniejszych informacji, wyjątkowo szczelne. Post factum oczywiście wielu obserwatorów przyznaje się do wcześniejszej wiedzy, tyle że to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry. Tak jak w przypadku nominacji na funkcję premiera, tak też w przypadku dymisji ministra Macierewicza, a może jeszcze bardziej, Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się zachować do ostatnich chwil ścisłą tajemnicę. Jest to możliwe, bo – i to wniosek drugi – wbrew powszechnemu przekonaniu o „nieusuwalności” i „niezależnym zapleczu politycznym” poszczególnych polityków, to prezes PiS ostatecznie podejmuje kluczowe decyzje.

Wprawdzie na użytek najbardziej zaangażowanych i nieprzejednanych zwolenników PiS można opowiadać o tym, że dymisja ministra została „wyszantażowana” przez prezydenta (skoro prezes się nigdy nie myli i Antoni Macierewicz też się nie myli, a tego drugiego w rządzie nie ma, to trzeba było znaleźć kogoś trzeciego, kto ministra z niego usunął), ale to bajeczka dla grzecznych dzieci. Gdyby nie wola prezesa PiS, obecny konflikt między Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem mógłby się jeszcze tlić bez końca.

T

rudno powiedzieć, co zaważyło ostatecznie. Być może marne efekty pracy komisji do spraw wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej? Antoni Macierewicz już kilka razy publicznie zapowiadał, że lada moment wszystko będzie jasne, jednak za tymi obietnicami nie szły fakty. Brak nowych dowodów nadrabiany był coraz śmielszymi hipotezami i coraz bardziej egzotycznymi analogiami, ostatnio do wypadku wojskowego MiG-a. Przypomnę, że do tej pory, mimo upływu kolejnych miesięcy, nic nie wiadomo o tym, by którekolwiek z zachodnich laboratoriów, do których przesłano próbki ze Smoleńska, potwierdziło obecność substancji wybuchowych.

B

yć może prezes PiS uznał, że dalsza eskalacja konfliktu z Andrzejem Dudą zaczyna zagrażać w ogóle bezpieczeństwu armii i że minister celowo go podsyca? A może doszedł do wniosku, że również inne obietnice szefa MON, szczególnie te dotyczące zakupu uzbrojenia dla wojska, składane były na wyrost? Wreszcie na decyzji mogły zaważyć coraz bardziej widoczna słabość oraz rozbicie opozycji: to idealna sytuacja, żeby dokonać zmiany i nie musieć się przy tym liczyć z najtwardszą grupą własnego elektoratu. Z pewnością ważnym czynnikiem musiało być też zdanie nowego premiera, Mateusza Morawieckiego, a to wypadło dla szefa MON najwyraźniej mało pozytywnie.

To zresztą jest druga, najważniejsza nauka ze zmian w rządzie. Wbrew opinii sceptyków okazało się, że Mateusz Morawiecki może pozwolić sobie na znacznie więcej niż Beata Szydło. To na pewno nie jest jego rząd autorski – ministerstwa „siłowe” są w ręku zaufanych Jarosława Kaczyńskiego, ale też nie jest to rząd utworzony poza premierem lub niezależnie od niego. Po rekonstrukcji można śmiało powiedzieć, że Morawiecki nie jest i nie chce być premierem malowanym; przeciwnie, coraz wyraźniej będzie chciał tworzyć fakty polityczne. Jego najsłabszym punktem jest nadal brak własnego zaplecza politycznego, ale z powodzeniem nadrabia tę słabość zaufaniem prezesa. Wygląda na to, że rok 2018 będzie należał do Mateusza Morawieckiego. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań