Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Walec postępu

Paweł Lisicki

Najpierw zwolennicy liberalizacji aborcji wygrali referendum w Irlandii. Kilkanaście dni później to samo miało miejsce w Argentynie, która – zresztą tak jak Irlandia – przyjęła wcześniej prawo zrównujące związki jednopłciowe z naturalnymi małżeństwami. Teraz Irlandia przygotowuje się do kolejnego głosowania powszechnego, którego skutkiem będzie najprawdopodobniej zniesienie wszelkich kar za bluźnierstwa. Będzie to, można spokojnie powiedzieć, symboliczny koniec dawnej Irlandii, słynącej niegdyś ze swej katolickiej kultury i bliskości z Rzymem. Inny przykład to Hiszpania. Nowy premier Pedro Sánchez pierwszy raz w historii swego kraju złożył przysięgę, pomijając krzyż i Pismo Święte. W czasie kampanii zapowiadał, że będzie dążyć do usunięcia religii ze szkół – nie tylko publicznych, lecz także prywatnych. Można sądzić, że premier będzie chciał renegocjować lub zerwać konkordat z Watykanem. Jednym słowem – można się spodziewać jeszcze bardziej radykalnej i wrogiej wobec Kościoła polityki niż ta, jaką prowadził przed laty inny lewicowy radykał, José Zapatero. Jak to się właściwie dzieje? Czy na naszych oczach umiera rzymski katolicyzm? Dlaczego kolejne, niegdyś głęboko wierzące narody porzucają religię? Czy jest to proces nieunikniony?

Rzeczywiście, wszystkie badania socjologiczne pokazują na Zachodzie masowe odwracanie się od religii. Według renomowanego ośrodka badającego religijność na świecie Pew Research Center w Holandii żyje obecnie więcej ateistów i agnostyków niż ludzi przyznających się do wyznawania wiary – 48 proc. do 41 proc. Na drugim miejscu jest Norwegia – 43 proc. niewierzących, dalej Szwecja – 42 proc. W niegdyś katolickiej Belgii do chrześcijaństwa przyznaje się 55 proc. chrześcijan, ateistów i bezwyznaniowców jest 38 proc. Jednak prawdziwie dramatyczny spadek liczby chrześcijan można zaobserwować właśnie w Hiszpanii. W tym państwie, niegdyś symbolu siły katolicyzmu, już teraz jedna trzecia społeczeństwa nie wyznaje żadnej religii! Co ciekawe, a właściwie należałoby powiedzieć – przerażające, 49 proc. hiszpańskich katolików jest zwolennikami swobody dokonywania aborcji, a ponad połowa uznaje za moralnie słuszne związki jednopłciowe.

J

est to zatem obraz mroczny, coraz bardziej niepokojący. Wyraźnie też widać pewną prawidłowość. Załamanie wiary we wszystkich tych krajach nastąpiło po Soborze Watykańskim II. Pierwszym i najważniejszym źródłem kryzysu był chaos wśród samych nauczycieli wiary. Upadek dyscypliny spowodował przeniknięcie do Kościoła znaczącej liczby homoseksualistów. Pociągnęło to za sobą lawinę skandali pedofilskich, co skutecznie podkopało autorytet i moralną powagę hierarchów. Z roku na rok rosła liczba porzucających Kościół wiernych.

O

śmieliło to z kolei polityków lewicy do prowadzenia coraz bardziej radykalnej, często wprost antychrześcijańskiej polityki. W kolejności znosili karalność aborcji, wprowadzili akceptację dla związków jednopłciowych i – co się właśnie dokonuje – prawną zgodę dla eutanazji. Łatwo też przewidzieć, że na tym się nie skończy: kolejnym krokiem będzie próba narzucenia akceptacji „świeckich wartości” wszystkim, również malejącej grupie chrześcijan. Państwo neutralne religijnie w ostateczności staje się wobec religii państwem wrogim. Wygląda na to, że zachodnia lewica osiągnęła dokładnie to samo, o czym niegdyś marzyli przywódcy bolszewiccy. Udaje się jej budować społeczeństwo coraz bardziej zeświecczone, prawdziwie bezbożne. I wszystko to bez rozlewu krwi.

Ten jednolity obraz zaburza, na szczęście, kilka elementów. Z pewnością największe znaczenie miał tu nieoczekiwany wybór na prezydenta USA Donalda Trumpa. Był to jedyny znaczący przypadek klęski obozu lewicy liberalnej w wojnie kulturowej w ciągu ostatnich kilkunastu lat. To Trump, może w sposób nieco chaotyczny i niekonsekwentny, ale jednak skuteczny, odciął pomoc finansową dla organizacji proaborcyjnych na świecie. Broni on też praw chrześcijan do wolności religijnej. Innym znakiem jest opór wobec lewicowej ideologii w państwach Europy Środkowej, szczególnie w Polsce. Jednak czy polski katolicyzm będzie miał w sobie dość siły, żeby przetrwać? Czy też Polska pójdzie drogą tylu innych, niegdyś katolickich państw, które błyskawicznie uległy ciosom nowoczesności? Trudno mieć nadzieję, że tak się nie stanie. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań