W RZECZY SAMEJ
Kaczka orła nie pokona
Paweł Lisicki
W całej Europie szaleją pożary, żar leje się z nieba, słońce pali niemiłosiernie. Nic przeto dziwnego, że tak gorące lato i w Polsce przyniosło ofiary. Tak tylko bowiem – nadmiarem czasu spędzonego pod promieniami palącego słońca – mogę sobie wytłumaczyć wezwanie prof. Magdaleny Środy do tworzenia nowego państwa podziemnego. „Trzeba organizować podziemie: infrastrukturę, wydawnictwa, uniwersytety (nauczanie początkowe też), trzeba zorganizować system adwokatów, którzy będą bezpłatnie wspierać tych, którzy pójdą siedzieć, i system mieszkań dla tych, którzy się ukrywają; trzeba nauczyć się z powrotem robić i rozrzucać ulotki (»Precz z komuną«, »Kaczka orła nie pokona«, »Jesień wasza, wiosna nasza«, »Solidarność zwycięży«), tak by się nie dać złapać (najlepiej z dachów); trzeba zacząć się komunikować poza systemem, wymyślić i wyprodukować jakieś symbole (nowe oporniki?)”. To wszystko nie jest wymyślone, prawdziwy to cytat z tekstu znanej feministki. Wypowiedź jest autentyczna, ale też, co gorsza, poważna. Profesor/ka naprawdę wierzy, że obecna władza jest inną, gorszą zapewne, formą komunistycznego reżimu.
Jak na to reagować? Można, co zresztą zalecam, popukać się w czoło, ewentualnie zaproponować prof. Środzie solidny łyk zimnej wody. Osoba, które wypisuje te brednie o stworzeniu niezależnego systemu wydawniczego, jednocześnie występuje bez przerwy niemal we wszystkich mediach. Plecie wszędzie, co ślina jej przyniesie na język. Wydaje i opowiada, co chce. A mimo to wciąż czuje się niesłyszana, wciąż nierozumiana. Wciąż jej nie dość. I nie zajmowałbym się tu pojedynczym przypadkiem niezbyt mądrej wypowiedzi – każdemu mogą się zdarzyć gorsze dni – gdyby nie powszechność zjawiska.
Im naprawdę rozum odjęło! Naprawdę wierzą – bo zakładam, że nie wszyscy są zimnymi cynikami podgrzewającymi atmosferę – iż są ofiarami represyjnego reżimu. To się nazywa dopiero fałszywa świadomość w stanie czystym. Nie mogąc się pogodzić z przegraną polityczną, z tym, że utracili rząd dusz, i z tym, że opinia publiczna ich nie słucha, popadają w coraz większą frustrację i radykalizm. Nie mogąc zmienić świata, zmieniają sens słów, co daje im jakąś formę zaspokojenia. Klasyczny to przykład mechanizmu kompensacyjnego, kiedy to niemożność stawienia czoła rzeczywistości – większość Polaków ich nie słucha i końca demokracji nie widzi – powoduje tworzenie sztucznych światów, iluzji, legend, mitów. Tak właśnie powstają te opowieści o kaczyzmie, zamordyzmie, reżimie i prześladowaniach. Tylko gdzie są te prześladowania? Gdzie są te opresje? Żałosne to i marne, jak często w przypadku resentymentu.
Mało bym się zresztą tą świadomością części liberalnych i lewicowych elit przejmował, gdyby nie możliwe skutki dla świata realnego. Nie mam w gruncie rzeczy nic przeciw temu, żeby profesorka Środa zakładała sobie, wraz z częścią redaktorów „GW” i działaczy Obywateli RP, państwo podziemne, państwo na uchodźstwie lub inne tajemnicze instytucje. Każdemu wolno śnić i marzyć. Jedni mogą sobie wyobrażać, że są cesarzami Rzymu, inni, że są Napoleonami, inni wreszcie, że walczą w Powstaniu Warszawskim. Mogą też, tak długo jak ktoś to czyta i za to płaci, o tym pisać. Sztuczne światy mają swój urok. Gorzej, kiedy liczba ofiar tego syndromu staje się na tyle duża, że zainfekowani nim mogą n a p r a w d ę porzucić świat wyobrażeń i nie tylko opowiadać o reżimie i podziemiu, ale faktycznie żyć, jakby on ich prześladował, np. podejmując walkę z okupantem. Tylko co powiedzą wtedy, kiedy ktoś o słabszej głowie i bardziej ograniczonej wyobraźni ich posłucha i od słów przejdzie do czynów? © ℗