Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Ptasi móżdżek i propaganda

Jerzy Urban byłby z nich dumny – myślę, patrząc na obecną kampanię antykościelną. Naprawdę jej twórcy bardzo się starają. W przeciwieństwie do byłych agitatorów komunistycznych wykazują się znacznie większą skutecznością. Może dlatego, że środki artystyczne są mniej przaśne? I przekaz medialny lepiej dopracowany?

Ach, gdyby tak towarzysze w latach 80. mogli wykorzystać takich artystów jak obecnie i gdyby umieli tak sprawnie używać propagandy, to kto wie, kto wie, jakby się historia potoczyła i co byśmy dzisiaj opowiadali na przykład o ks. Jerzym Popiełuszce? Myślę choćby, że pomysł Andrzeja Pągowskiego, żeby zachęcać do filmu „Kler” za pomocą różowofioletowego prosiaka z otworem w kształcie krzyża, doskonale by się wtedy przydał. Właściwie doskonale by pasował też do lat 40. i 50.

Ale cóż, w latach 80. XX w. takie plakaty rodziły się w głowach garstki zawodowych ateistów i wrogów Kościoła, dziś to wyraz oryginalności. Tak przynajmniej piszą liberalne media: atak na Kościół to obecnie przejaw odwagi. Nie trzeba im jednak wierzyć. I dlatego mimo zarzekań i zapewnień to, co o Kościele mówi reżyser filmu, Wojciech Smarzowski, nie jest ani oryginalne, ani odważne. Nie mogę się uwolnić od wrażenia, że wielokrotnie to słyszałem i że jego słowa doskonale pasują do mentalności pracowników wydziału IV SB.

Jak sam mówi: „Ważne było dla mnie, aby zrobić film o ludziach, których wyróżnia tylko to, że noszą sutanny. Są trzy wektory napędzające tę historię: żądza pieniędzy – chciwość, żądza władzy, no i żądza seksualna”. To niemal wypisz wymaluj tylko perspektywa byłych bezpieczniaków, dla których Kościół to właśnie chciwość, seks i władza. No i jeszcze ignorancja, ale i pod tym względem współczesny reżyser powtarza stare slogany: „Kościół pierze mózgi dzieciom i wychowuje ich w przesądach”. Nic dziwnego, że co bardziej krewcy towarzysze nie byli w stanie wytrzymać takiej obłudy i musieli brać sprawy w swoje bolszewickie ręce.

Dzisiejsi wrogowie Kościoła walczą, można by powiedzieć, w białych rękawiczkach, przynajmniej na razie. No, chyba że i dzisiaj ktoś nie wytrzyma i widząc, jak księża chleją, oszukują i gwałcą (wszyscy księża są tacy, mówią liberalne media), weźmie sprawy w swoje ręce i rozprawi się z „czarnymi”. I co wtedy? Ano nic, bo przecież artystom takim jak Smarzowski nie chodzi o to, by podszczuwać, napuszczać, nagonkę organizować, niewinnych oskarżać. O nie. Ich wrażliwym duszom chodzi o prawdę. I o oczyszczenie Kościoła. Jak znowu mówi ten sam reżyser: „Powtórzę: polski Kościół sam siebie nie oczyści. Wasze artykuły, mój film to są krople, które drążą skałę. No i młodzi będą odwracać się od Kościoła, to też będzie bolesne”. Bolesne – mówi. „Wasze” – to odnosi się z kolei do „Gazety Wyborczej”. Jak zauważył ostatnio w jednym z felietonów na Dorzeczy.pl Antoni Trzmiel, troska o oczyszczenie Kościoła jest wśród dziennikarzy „GW” tak wielka, że potrafią na jednej stronie dać siedem najważniejszych informacji, które wszystkie pokazują księży jako złodziei, pedofilów, oszustów, zboczeńców. To wyłącznie z troski się bierze.

Naprawdę chrześcijanie powinni być Wojciechowi Smarzowskiemu i innym wdzięczni. Bo on to wszystko robi ze szczerego serca. „Jestem ateistą, wpatrzonym trochę w kosmos, w naukę, w naturę, ale niewierzącym. Aha – dodam, że żaden ksiądz mnie nie skrzywdził”. W Boga nie wierzy, ksiądz go nie skrzywdził. Dzieci jego zresztą też nie, wynika z wywiadu, no chyba żeby za krzywdę uznać nadmiar lekcji religii. A mimo to postanowił polskiemu Kościołowi pomóc. Chociaż znowu, z przykrością muszę powiedzieć, że recepty, które oferuje, mało jakoś oryginalne i też nieco myszką trącą: „O, jeśli chodzi o Polskę, to lepszym rozwiązaniem będzie wypowiedzenie konkordatu i wyprowadzenie Kościoła ze szkół”.

Smutne to wszystko razem. Nie, nie to, że kolejni artyści wykazują się ptasim móżdżkiem. To akurat ich nie wyróżnia. Jednak łatwość i szybkość, z jakimi antykościelna propaganda, tak podobna do tego, co przez lata serwowali bezpieczniacy, się krzewi i zdobywa posłuch, naprawdę musi boleć. I to nawet jeśli w dużej mierze odpowiada za to sam Kościół, który tak niemrawo i z oporami zwalczał plagę pedofilii. Co się dzieje z Polakami, że taki chłam łykają? © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań