Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Mechanizm rewolucji

Paweł Lisicki

Wielka fala walki z rasizmem dotarła do Polski. Jej pierwszym efektem ma być usunięcie z listy lektur szkolnych „W pustyni i w puszczy”. Dzisiaj to na szczęście niemożliwe, ale za kilka lat? Może się okazać, że ta piękna książka, pokazująca szlachetność, ofiarność, zniknie w otchłaniach niebytu. Że to dzieło, pełne ciepła, miłości, troski, a także kunsztownych i niezrównanych opisów afrykańskiej przyrody, wyląduje na indeksie ksiąg zakazanych utworzonym przez lewicowych szaleńców. Podobny los spotkał już, czytam, „Przeminęło z wiatrem”, które zostało usunięte z listy filmów dostępnych na HBO. Obalane są pomniki ludzi uznawanych za rasistów, a kiedy nie da się ich tak po prostu zburzyć, pisze się po nich sprayem.

Mechanizm działania wszędzie jest taki sam: grupka radykałów rozpoczyna akcję i przy wsparciu równych im poziomem intelektualnym propagandzistów medialnych dokonuje lub przynajmniej próbuje dokonać przewrotu. Jak to się właściwie dzieje? W jaki sposób przypadek karygodnego nadużycia władzy przez policjanta w Minneapolis w stosunku do jednego człowieka, czarnego George’a Floyda, ma spowodować zniknięcie z listy polskich lektur powieści Henryka Sienkiewicza? Czy Sienkiewicz promował zabijanie czarnych przez białych policjantów? Czy Staś Tarkowski i Nel Rawlison zabijali Murzynów – określenie, które, jak się dowiaduję, też ma ulec likwidacji? Dlaczego prawdziwy obraz wyzwolenia Kalego spod władzy Arabów ma być rasistowski? Albo, z innej beczki, czy obraz relacji czarnych z białymi na plantacjach bawełny w Georgii pokazany w „Przeminęło z wiatrem” jest nieprawdziwy?

Lewicowi inkwizytorzy na takie pytanie nie odpowiadają. Oni mają swoje pojęcie rasizmu, ukute w latach 60. i 70. na uniwersytetach amerykańskich i europejskich, które służy im jako wzorzec z Sèvres, na którego podstawie oceniają całą przeszłość. Tak samo feministki mają swoje pojęcie równości kobiet, a genderyści tego, na czym polega płeć. Wszystkie te konstrukty ideolodzy rzutują w przeszłość i wymagają od minionych pokoleń, aby stosowały się do tej dzisiejszej miary, uznanej za obiektywną, słuszną i jedyną wiążącą. Wyłącznie pod tym kątem oceniają dzieła sztuki, osiągnięcia literatury. Mają swoje trybuny, nazywane dla niepoznaki gazetami, takie jak „Gazeta Wyborcza”, która oczywiście pierwsza ruszyła w bój ze Stasiem i z Nel, lub portalami, i tam szerzą swoją propagandę.

Ostatnia fala wzburzenia doskonale pokazuje system. Najpierw są niewielkie grupki, nawet kilkuosobowe, pewne tego, że otaczający ich świat pełen jest zła, nieprawości, rasizmu, ksenofobii, homofobii itd., przemocy i niegodziwości. Wszędzie czai się niesprawiedliwość, a niesprawiedliwość to nierówność, równość zaś to absolutna tożsamość jednostek. Wszędzie tam, gdzie żyją biali mężczyźni, dominuje nieprawość. Przyszła do nas z przeszłości, jest jak grzech pierworodny niegdyś dla katolików. Żeby ją pokonać, trzeba przezwyciężyć przeszłość. Adepci nowych ideologii postępu nie są w stanie rozumować, nie potrafią używać argumentów racjonalnych. Nie martwi ich to, że są nierozumiani, że czasem się ich wyśmiewa albo na ich widok puka się w czoło. Wiedzą, że słuszność jest po ich stronie. Są pewni, że przyszłość przyzna im rację, że dziejowy postęp musi się dokonać, a oni uchwycili jego znaczenie. Dlatego nie muszą niczego tłumaczyć. W ich własnym środowisku miazmaty ideologii uchodzą za mądrość. Zdobywają zwolenników, wykrzykując emocjonalne hasła, które mają przyciągnąć do nich naiwnych wrażliwców i pięknoduchów. Komórki rewolucyjne powoli opanowują system społeczny. Zwykle zaczynają od wydziałów humanistycznych na uniwersytetach i od dużych redakcji. Antyrasizm, antyksenofobizm, antyhomofobizm rozprzestrzeniają się tak jak ogień – za pośrednictwem żaru. Skupiony w małych grupkach żar porywa innych, początkowo obojętnych. Żeruje na realnych, choć niebotycznie rozdmuchanych zdarzeniach, zafałszowanych statystykach, wyjętych z kontekstu faktach. Pasja, z którą działają wtajemniczeni, sprawia, że nie można już dyskutować ani deliberować, natychmiast trzeba się włączyć do walki z dziejową niesprawiedliwością. Ten, kto myśli i zadaje pytania, jest wrogiem. Trzeba go zawstydzić i zagonić w kozi róg.

Tak to wygląda w Ameryce, tak to wygląda w Europie Zachodniej. W Polsce jeszcze nie. Na razie jeszcze nie. Wszystko przed nami. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań