Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Jak Zachód staje się Wschodem

Paweł Lisicki

Gdybym nie znał dobrze Rafała A. Ziemkiewicza, uznałbym jego telefon, kiedy to powiedział mi, że jakaś brytyjska poseł oskarżyła go w „Guardianie” o rasizm i wezwała, by nie wpuszczać go na Wyspy, za ponury żart. A jednak. Tak, niejaka pani Rupa Huq, należąca do Partii Pracy, wezwała na łamach wspomnianej gazety do wydania zakazu wjazdu dla naszego publicysty. Oskarżyła go przy tym o negowanie Holokaustu, rasizm, islamofobię, neonazim i ekstremizm. Co gorsza, jej atak okazał się skuteczny. Ziemkiewicz z wyjazdu zrezygnował, bo – skąd my to znamy? – po odwiedzinach policji i innych przedstawicieli odpowiednich służb z organizacji debaty wycofały się puby i kluby.

Czyli typowy sowiecki zamordyzm: członek establishmentu (dawniej nomenklatury) rzuca niesprawdzone oskarżenie (dawniej o odchył ideologiczny), policja robi swoje (dawniej: wiecie, rozumiecie, tak nie można) i do spotkania nie dochodzi, ale demokracja liberalna trzyma się mocno (dawniej: demokracja socjalistyczna). Na całą sprawę można spojrzeć z kilku punktów widzenia. Po pierwsze, w tekście pani Huq na pewno ujawnił się jej osobisty potencjał intelektualny. Nie owijając w bawełnę i czyniąc, jak to słusznie mówiono, rzeczy długie krótkimi, pani poseł okazała się patentowaną idiotką. Połączenie skromnych możliwości analizowania, ignorancji, braku edukacji oraz pasji i zaangażowania na rzecz postępu przynosi owoce w postaci wygadywanych przy różnych okazjach bredni.

Po drugie, warto zastanowić się nad całą sprawą w szerszym kontekście. Otóż jeszcze nie tak dawno można było uznać, że zachodnie demokracje cieszą się pełną wolnością słowa. To właśnie Wielka Brytania była przecież kolebką swobody wypowiedzi. Tymczasem sytuacja, w której członek parlamentu wzywa do zamknięcia ust komuś, z kim się nie zgadza, staje się już nie wybrykiem, ale normą. Ani redaktorzy „Guardiana”, ani posłowie Partii Pracy najwyraźniej nie wstydzą się tego, co zrobiła ich koleżanka. Nie przychodzi im do głowy prosta myśl: niezależnie od tego, co wiemy lub czego nie wiemy na temat polskiego publicysty, wolność słowa jest wartością bezwzględną. Ludzie, którzy domagają się jej ograniczenia, chcą używać knebla i przemocy państwa, żeby zamykać komuś usta, powinni zatem z definicji spotykać się z publiczną infamią. Nic takiego się nie dzieje. To znaczy, że w świadomości co najmniej redaktorów „Guardiana” i politycznych przyjaciół pani Huq oskarżenie kogoś o ekstremizm i islamofobię jest wystarczającym powodem do zamykania mu ust! W wielu zachodnich krajach Wielka Brytania jest jedynie skrajnym przypadkiem, narodził się nowy sojusz lewacko-muzułmański. Państwo jest wobec niego bezradne. W istocie ulega szantażowi: zamiast bronić zasady wolności słowa, państwo poświęca tę zasadę, składając wolność słowa na ołtarzu spokoju społecznego. Brak napięcia jest większą wartością niż wolność.

Jest jeszcze trzeci wniosek z tej całej awantury. Jak szczęśliwym państwem jest Polska i jak wielką swobodą cieszą się Polacy! Wielu z nas tego nie rozumie i nie docenia. Nie zdaje sobie sprawy, jaką wartością są swobodna wymiana myśli, polemiki ideowe, religijne, polityczne i obyczajowe. W wielu państwach zachodnich, za sprawą różnej maści feministek, ruchów LGBT, antyrasistów i antyfaszystów, trockistów i maoistów, prawdziwe spory ideowe są już niemal niemożliwe. Nie wolno publicznie twierdzić, że aborcja jest zbrodnią na nienarodzonym, związki homoseksualne są przeciw naturze, a islam propaguje przemoc. W ogóle coraz mniej wolno, a policja myśli panoszy się coraz bardziej.

Oskarżenie o antysemityzm, faszyzm czy rasizm praktycznie odbiera oponentowi głos w debacie. Traktuje się go jak trędowatego, a potęga liberalnych mediów, które działają niczym walec wbijający do głów właściwy system odruchów i skojarzeń, robi swoje. Dlatego zawsze, kiedy słyszę o podobnej historii, dziękuję Bogu, że mieszkam w Polsce i że Polacy nie dali z siebie zrobić euroludków zgodnie z wzorcem, który u nas lansuje „Gazeta Wyborcza”. W Polsce głos Rafała A. Ziemkiewicza – czy się to komuś podoba, czy nie – jest ważną częścią dyskursu publicznego. I lewaccy pałkarze nie są w stanie tego zmienić. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań