Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Transgresja po polsku

Paweł Lisicki

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek, w którym domaga się, aby Trybunał stwierdził, że art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej jest niezgodny z polską konstytucją. Na podstawie tego artykułu polskie sądy zwracają się obecnie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zadając tzw. pytania prejudycjalne, co faktycznie blokuje wprowadzenie zmian w systemie prawodawstwa. Jak łatwo przewidzieć, decyzja Zbigniewa Ziobry ściągnęła na niego gromy.

Ruch prokuratora generalnego to „pierwszy krok do wyprowadzenia Polski z UE”, to „niebywały skandal”, to „zdrada interesów Polski” – przedstawiciele opozycji i środowiska prawniczego prześcigali się przez kilka dni w co bardziej dramatycznych określeniach tego, co zrobił Ziobro. Ciekawe, że kiedy opowieść o próbie dokonania polexitu mało kim wstrząsnęła, pojawił się drugi przekaz, zgodnie z którym ruch prokuratury był w istocie wymierzony w obecnego premiera Mateusza Morawieckiego. Zgodnie z tą teorią, promowaną przez związane z opozycją media, Ziobro celowo akurat teraz zgłosił ten wniosek, żeby wywołać awanturę, która to rzekomo ma zaszkodzić pozycji PiS w wyborach samorządowych. Teoria ta jednak zakłada, że większość polskich wyborców uważa za właściwy obecny stan rzeczy, kiedy to sądy za pomocą kruczków prawnych blokują działanie przyjętych legalnie przez parlament ustaw.

Cały problem terminu, w jakim minister Ziobro złożył wniosek, wydaje mi się wydumany. Tak czy inaczej, prokurator generalny wreszcie zrobił to, co do niego należało. Z punktu widzenia interesów polskiego państwa i jego suwerenności było to posunięcie – nie waham się użyć tego słowa – nie tylko słuszne, lecz także wręcz konieczne. Tym bardziej że ruch ministra poprzedził ledwo o kilkanaście dni decyzję TSUE zawieszającą część zmian o Sądzie Najwyższym.

Nie trzeba być entuzjastą wszystkich konkretnych pomysłów, które pojawiają się w Ministerstwie Sprawiedliwości, jednak sytuacja, w której sędziowie przyznają sobie prawo blokowania legalnego prawa, odwołując się ponad głowami Sejmu i polskiego Trybunału Konstytucyjnego do Unii, nie może być tolerowana. To tak, jakbyśmy godzili się z wyrzeczeniem istotnej części suwerenności. Tak jakby nagle w polskim systemie prawnym pojawił się czynnik nieprzewidziany i nowy, który w istocie staje się źródłem stanowienia prawa, nie mając do tego żadnego demokratycznego uprawnienia. Tym czynnikiem stałby się oczywiście Trybunał Sprawiedliwości Unii. Byłyby to swoiste nadparlament, nadsąd i nadtrybunał konstytucyjny, które zyskałyby władzę negowania i odrzucania ustaw przyjętych legalnie w Polsce. Aż dziw, że taki pomysł, który polega na przekazaniu w obce ręce suwerenności państwowej, cieszy się poparciem tak wielu polskich polityków i prawników.

Łatwo przewidzieć, co będzie się działo dalej. Jeśli Trybunał Konstytucyjny poprze wniosek prokuratora generalnego i uzna, jak powinno być w istocie, wyższość prawa polskiego nad unijnym, usłyszę, że wyrok jest nieważny, bo wydali go sędziowie dublerzy. Doprawdy diabeł by tego lepiej nie wymyślił: duża część polskich elit będzie walczyć przeciw polskiej suwerenności, broniąc podległości wobec Brukseli. I będzie to nazywać obroną interesu Polski. Nie wiem, czy istnieje lepszy przykład transgresji. Polacy przez wiele lat nie mieli suwerenności, bo zabrali im ją silniejsi. Jednak żeby tak samemu jej nie chcieć? © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań