Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Tragedia i strategia

Paweł Lisicki

Zabójstwo Pawła Adamowicza to kolejny przykład przepaści między tolerancyjnym liberalizmem a konserwatywnym nacjonalizmem w Europie; powinno być ono ostrzeżeniem dla całego kontynentu” – napisał kilka dni temu w swoim komentarzu redakcyjnym „Financial Times”. Dziennik zaapelował też, aby śmierć prezydenta Adamowicza skłoniła „wszystkie strony, ale przede wszystkim PiS i kontrolowane przez tę partię media publiczne, do potępienia ekstremizmu i wszelkich przejawów przemocy na tle politycznym”.

Doprawdy, wstydzę się, że kiedyś uważałem to pismo za rzetelne, miarodajne, wyważone. Pomysł, żeby działania psychopatycznego zabójcy przypisać „konserwatywnemu nacjonalizmowi”, a ten powiązać z Prawem i Sprawiedliwością oraz ekstremizmem – trudno o coś głupszego. A przecież, czy mi się to podoba, czy nie, właśnie „FT” uchodzi za głos rozsądku i spokoju. Niebywałe, na jakie dno spadła gazeta, właśnie próbując za wszelką cenę zachować swoje przywileje i pozycję, część tradycyjnej europejskiej prasy.

Komentarz brytyjskiego dziennika, tak poważanego w sferach rządowych, biznesowych i intelektualnych w całej Europie, Stanach Zjednoczonych i wszędzie, gdzie ma wpływ język angielski, nie jest jedynym przykładem podszczuwania i podżegania do jeszcze bardziej zaciekłej wojny w Polsce. To samo niemal zaraz po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza zaczęły robić, na wyścigi, gazety niemieckie. I to te najbardziej renomowane. W „Süddeutsche Zeitung” przeczytałem, że główną przyczyną zamachu na prezydenta Gdańska była „silna polaryzacja polskiej sceny politycznej i klimat agresji, za który odpowiedzialność ponosi przede wszystkim prawica”. Podobny ton, niemal słowo w słowo, można było znaleźć we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, gdzie śp. Pawła Adamowicza przedstawiono jako nieskazitelnego bohatera walki o demokrację, prześladowanego przez prawicowy, narodowo-radykalny reżim.

Cytuję te pisma, bo spodziewam się, że przekazują one, na razie jeszcze nie wprost, w końcu pogrzeb tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska odbył się raptem w sobotę, ton i opowieść, jaką będzie posługiwać się opozycja. Zresztą i tu widać pierwsze oznaki nadchodzącej przyszłości: słowa prezydenta Poznania o tym, że winny jest Jarosław Kaczyński, czy – w sposób nieco bardziej zawoalowany – pomysły organizowania w kolejnych miastach lekcji o mowie nienawiści. Oczywiście nienawiści takiej, jak ją widzą ideologowie lewicy. Jakoś dziwnie jestem pewien, że wśród pokazywanych przykładów tej „mowy nienawiści” nie znajdą się ani „Klątwa”, ani „Kler”, ani wypowiedzi agresywnych działaczy KOD lub obywateli RP. Nic z tych rzeczy.

Nie ma zatem chyba wątpliwości, jak opozycja, a przynajmniej jej najbardziej radykalna część, będzie chciała wygrać tę tragedię: walka z nienawiścią i ekstremizmem ma być taranem, za pomocą którego będą chcieli zdobyć władzę. W sumie nic zaskakującego. I, biorąc pod uwagę przewagę medialną, być może operacja będzie udana. Wystarczy tylko odpowiednio często i konsekwentnie wbijać ludziom do głów, że prezydenta Gdańska zabił „klimat agresji”, i reszta ułoży się sama.

Skuteczność polityczna takiej kampanii będzie zależeć w dużej mierze od tego, jak zachowa się PiS. Do tej pory, w pierwszych dniach po tragedii, z małymi wyjątkami, do których zaliczam nieszczęsny pomysł prezydenta, żeby urządzać wspólny marsz przeciw przemocy, politycy prawicy zachowują się roztropnie. Przykładem tego była rezygnacja z wystawienia swojego kandydata w Gdańsku lub ograniczenie i stonowanie wypowiedzi. Jednak samo wycofanie się nie wystarczy. Tym bardziej że można się spodziewać, iż tragiczna śmierć prezydenta Gdańska będzie osią, wokół której opozycja zbuduje swoją opowieść w czasie nadchodzących kampanii. My – ofiary, oni – sprawcy. My – liberałowie, oni – zamordyści. Tak to ma wyglądać i tak to może wyglądać, obawiam się. Tak to będzie wyglądać, bo w polskiej tradycji politycznej nic nie mobilizuje bardziej niż krew ofiary, nawet jeśli jest to ofiara szaleńca i bandyty, a nie ciasnego ideologa lub przesiąkniętego partyjnymi miazmatami frustrata. Odpowiednio wielu profesorów będzie twierdzić w różnych mediach co innego i to może wystarczyć, by taka opowieść o „zabójstwie politycznym” przekonała opinię publiczną.

Jedyne, co pozostaje w takiej sytuacji, to zachować zimną krew i nie ulegać emocjonalnemu szantażowi. Czas pokaże, czy politycy prawicy będą to potrafili. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań