Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Cywilizacja doczesności

paweł lisicki

Jaki będzie nasz świat po ustąpieniu epidemii? To pytanie zadaje sobie wielu publicystów, polityków i myślicieli. Jak zmieni się gospodarka? W jaki sposób obecne doświadczenie wpłynie na praktyki religijne? Wygląda na to, że pierwszą ofiarą, widać to już teraz wyraźnie, może być ludzka wolność. W imię walki z potencjalnymi zagrożeniami społeczeństwo coraz chętniej gotowe jest wyrzekać się swoich dotychczasowych swobód i przekazywać pełnię odpowiedzialności w ręce władzy. A ta, niczym prawdziwie oświecony absolutny monarcha, coraz chętniej, dla naszego dobra, a jakże, gotowa jest precyzyjnie i dokładnie przesuwać granice i reglamentować również te dziedziny życia, które wcześniej, wydawało się, żadnym restrykcjom i przepisom podlegać nie mogą.

Faktycznie, człowiekowi w XXI w. udało się stworzyć cywilizację paradoksalną. Z jednej strony jest ona skrajnie okrutna. Nigdy wcześniej w dziejach z podobną nonszalancją i obojętnością na tak masową skalę nie godzono się zabijać niewinnych, ledwo poczętych ludzi. Masowe pozbywanie się w legalny sposób milionów nienarodzonych dzieci, zabijanie ich, jakby były zbytecznym zbiorem komórek i tkanek, odczłowieczenie samego aktu zadawania śmierci – wystarczy wziąć odpowiednią tabletkę – to przecież prawdziwy symbol tej nowej, postępowej kultury. Nawet teraz, nawet w sytuacji zagrożenia, państwa liberalne troszczą się szczególnie o to, by system zabijania najbardziej bezbronnych funkcjonował sprawnie i bez zahamowania. Podobne okrucieństwo przejawia się w innych działaniach państwa liberalnego, kiedy to rozszerza się zgodę na eutanazję lub sugeruje, że w przypadku konieczności wyboru w pierwszej mierze należy godzić się na śmierć ludzi starszych.

Zdrugiej strony jest niebywale delikatna. To samo państwo gotowe jest użyć wszystkich możliwych metod, byle tylko obronić życie i zdrowie maksymalnej liczby obywateli. Dlatego na niespotykaną wcześniej skalę wprowadza ograniczenia swobody, pilnuje przestrzegania reguł sanitarnych, wreszcie posuwa się do metod znanych wcześniej jedynie społeczeństwom opanowanym przez władzę totalitarną, mając zresztą akceptację większości. W imię bezpieczeństwa wspiera powszechną inwigilację i zachęca do donosicielstwa (jeśli ktoś próbuje się z systemu wyłamać). Podobnie wspiera ograniczenie, ewentualnie zaleca zerwanie najbardziej naturalnych i bliskich relacji międzyludzkich (pamiętam hasło na jednym z wielkich portali w przededniu Wielkanocy: „Miej jaja, nie odwiedzaj rodziny”). Jak to zatem pogodzić? Jak zrozumieć ten paradoks: z jednej strony skrajnego okrucieństwa, z drugiej faktycznej, obsesyjnej wręcz troski o ludzkie bezpieczeństwo? Do tej pory na świecie zakwalifikowano dwie tysięczne procent zgonów jako wywołanych przez COVID-19!

Nie da się zrozumieć tego zjawiska, jeśli nie zrozumie się, o jakie życie tu chodzi. Współczesne państwo liberalne nie chroni życia jako dobra obiektywnego, danego z góry. Gdyby tak było, to właśnie szczególnej

ochronie podlegałoby życie nienarodzonych jeszcze. Gdyby tak było, nigdy nie zgodzono by się na żadną ustawę eutanazyjną, czyli na bezkarne zabijanie ludzi starych, chorych, ewentualnie, coraz częściej, sfrustrowanych i zgorzkniałych. Nie. Współczesne państwo liberalne otacza ochroną doczesne życie zdrowych jednostek, których cechą szczególną jest to, że mogą je wykorzystać do konsumpcji i nasycenia się. Z tego punktu widzenia śmierć jest, inaczej niż we wcześniejszych kulturach i cywilizacjach, prawdziwą, przerażającą, koszmarną, niewypowiedzianą grozą. W ateistycznej cywilizacji skrajnej doczesności śmierć nie może mieć żadnego wyższego sensu, donikąd nie prowadzi, żadnych drzwi przed niczym wyższym nie otwiera. Musi ona zatem budzić lęk i przerażenie w stopniu wcześniej człowiekowi nieznanym. Cywilizacja ta wychowuje ludzi skrajnie nieodpornych na strach, ludzi, dla których ich bezpieczeństwo i maksymalne przedłużenie zdolności konsumowania jest najwyższym, bezwzględnym dobrem. Człowiek konsument zastąpił człowieka z nieśmiertelną duszą. Państwo liberalne zatem w coraz większej mierze przeistacza się w potężnego molocha, który krok po kroku, zawsze w imię bezpieczeństwa swoich obywateli, zapewnia im maksimum ochrony. Jeśli ta analiza jest prawdziwa, to łatwo sobie wyobrazić, dokąd może zmierzać świat po epidemii. Po? A co, jeśli pozostanie ona z nami na dłużej albo – co równie prawdopodobne – jeśli na jej miejsce pojawią się inne zagrożenia? Wolność nigdy jeszcze nie była tak zagrożona jak obecnie. Nowe technologie, pozwalające na kontrolę jednostek, emocjonalna presja ze strony mediów, które wytwarzają stan psychozy, i skrajne pogrążenie się w doczesności – nigdy wcześniej nie pojawiła się równie niebezpieczna mieszanka. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań