Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Mądrości w rocznicę wybuchu wojny

PAWEŁ LISICKI

Niezwykłe rzeczy dzieją się podczas debat tuzów myśli opozycyjnej zebranych na spotkaniu skromnie nazwanym Campusem Polska. Szkoda tylko, że nie wszystko można było oglądać na żywo. Jednak co lepsze i bardziej soczyste kąski z uczty intelektualnej wciąż do społeczeństwa docierają. Nie zamierzam się tym razem zajmować ani antykatolickimi wyskokami posła Sławomira Nitrasa (biedaczek twierdzi, że został źle zrozumiany), ani projektami uzdrowienia służby zdrowia zaprezentowanymi przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (to jest dopiero senatorska głowa). Moją uwagę przykuły inne słowa. Być może, tak sobie myślę, to one właśnie są prawdziwą kwintesencją, autentycznym crème de la crème tego czegoś, co można by nazwać refleksją opozycji o Polsce i polskości. Moment, kiedy one padły (a było to 1 września, w kolejną rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej), i reakcje, jakie wzbudziły (pozytywne, hip, hip, hurra, brawo, mocno, dobrze), są doprawdy czymś znaczącym.

„Próbują nam wmówić, że historia Polski to historia ludzi niewinnych, zawsze niesprawiedliwie krzywdzonych, a wszyscy inni mają Polaków przepraszać, a Polacy mają te hołdy przyjmować i jeszcze domagać się finansowej rekompensaty. […] To jest złe myślenie, które zawsze wychodzi bokiem”. Autorem tych mądrości jest Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Sława może już nieco przybladła i nie ta forma co kiedyś, ale najwyraźniej wśród uczestników zorganizowanego przez struktury PO wydarzenia wciąż uchodzi on za guru i mistrza. A więc warto dokonać tu pewnego, powiedzmy tak, rozbioru zdania.

„Próbują nam wmówić” – podmiotem tu jest oczywiście rząd, władze, nienawistny świat kontrolowany przez złowrogich kaczystów na czele z samym wcieleniem zła, prezesem PiS. Co nam próbują wmówić ci ludzie? „Że historia Polski to historia ludzi niewinnych”. Czyżby? Szczerze mówiąc, nigdy nie słyszałem żadnego z poważnych historyków lub publicystów łączonych (celowo używam tego określenia, bo tymi, którzy łączą, są właśnie dziennikarze „GW” i podobnych organów) z prawicą, którzy postawiliby taką tezę. Nie, Polacy nie są niewinni. Są wśród nich także tchórze, zdrajcy, chciwcy, ignoranci czy głupcy. Ale, i to jest najważniejsze, co się tyczy wybuchu wojny, Polacy jako naród byli faktycznie niewinni. I faktycznie naród polski, czy to się Michnikowi podoba czy nie, czy będzie tę tezę zwalczał czy wyśmiewał, „był niesprawiedliwie krzywdzony”. I choćby wszyscy uczestnicy Campus Polska ze śmiechu się pokładali, tak to właśnie było – Polacy jako naród od 1 września 1939 r. byli niewinnie, niesprawiedliwie krzywdzeni i inni, nie wszyscy, ale ci, którzy za wybuch wojny i za jej przebieg i zbrodnie odpowiadają, „mają Polaków przepraszać”. Właśnie to tak drażni i tak wkurza dużą część polskich elit, że w moralnym, metafizycznym (brr, jakie to okropne sformułowanie) znaczeniu Polacy byli po właściwej stronie. I nie da się tego zakrzyczeć tanimi sloganami, że „rusofobia, germanofobia, czechofobia, antysemityzm, to wszystko są gwoździe do pozytywnego myślenia o Polsce, to jest zamykanie polskiego myślenia w ciasnej trumnie głupoty, ciemnoty i prymitywizmu” (znowu Michnik, 1 września 2021 r.). „Fobia” – czyli pozbawiona podstaw wrogość i obawa przed drugimi – to zawsze rzecz zdrożna i uniemożliwiająca trzeźwe postrzeganie. Jednak w przypadku Polaków, kiedy mówi się o winach i odpowiedzialności 1 września, to wypominanie nam „germanofobii” czy „rusofobii” jest nie na miejscu i świadczy o kompletnym braku wrażliwości narodowej.

Jak można u licha mówić o „fobii” Polaków w odniesieniu do Niemców, którzy skazali nasz naród na śmierć i zniewolenie, lub w odniesieniu do Rosjan, którzy wytępili polskie elity i podporządkowali sobie polskie państwo? Pamięć o tych zbrodniach to nie „zamykanie polskiego myślenia w ciasnej trumnie głupoty, ciemnoty i prymitywizmu”, ale podstawowy wymóg patriotyzmu i przywiązania do ojczyzny. To, że Michnik z innymi mogą teraz siedzieć i rechotać na Campusie, wywalczone zostało przez tych, którzy wierzyli, że istnieje sprawiedliwość i podział na dobro i zło. Że polskość jest osobną wartością, a naród jest ofiarą, a nie sprawcą zła.

Nihilizm narodowy doprowadził do tego, że wielu przedstawicieli polskich elit już tego nie rozumie. Pozostają im zatem albo połajanki na polskość à la Michnik, albo głupkowate dowcipy w stylu Rafała Trzaskowskiego, szydzącego z Jarosława Kaczyńskiego, „który powstrzymał bolszewików w 1920 r., później był bohaterem Powstania Warszawskiego, stworzył Solidarność i jest jednoznacznym bohaterem naszej wolności”. Smutne. Jedyne, co mnie pociesza, to fakt, że z taką wrażliwością ludzie ci mają znikomą szansę wrócić do władzy. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań