Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Samorządowa biała flaga

paweł lisicki

W całej tej historii dotyczącej uchwał broniących polskich samorządów przed inwazją ideologii LGBT lub ideologią gender najbardziej zaskoczyła mnie szybkość kapitulacji i jawne poddanie się szantażowi przez polskie władze. Być może niesłusznie, w końcu powinienem się był wreszcie przyzwyczaić do tego, że niewiele znaczą buńczuczne zapowiedzi i nie mniej krzykliwe prężenie muskułów. Sam się bałem, że tak będzie, i od chwili, kiedy to premier nie skorzystał z prawa weta w listopadzie 2020 r., przewidywałem, że dokładnie tak to będzie wyglądało. Coraz silniejsza presja ideologów z Brukseli, coraz szybsze wycofywanie się Warszawy na z góry upatrzone pozycje. Właściwie jedyne, co jeszcze nastąpi, to próba przykrycia tej porażki i ogłoszenia sukcesu.

Ale zanim usłyszę kolejną opowieść o partnerskich relacjach z Unią, o tym, że trzeba bronić suwerenności państwa, że jedyna Unia, która Polskę interesuje, to Unia ojczyzn, zanim znowu będę czytał o polskiej tożsamości i kulturowej samodzielności, tak skutecznie chronionej, pozwolę sobie przytoczyć garść faktów.

Pierwszy to publiczne groźby przedstawicieli Brukseli w stosunku do polskich samorządowców sześciu sejmików. W sierpniu przytoczyłem słowa niejakiej pani Marii Galewskiej, przedstawicielki Komisji Europejskiej w Polsce, która powiedziała do małopolskich samorządowców, że „regiony z uchwałami anty-LGBT – w kolejnym okresie programowania budżetowego – mogą mieć problem z otrzymaniem pieniędzy z Unii Europejskiej”. Sugerowała ona, że jeśli uchwały nie znikną, to Komisja Europejska „nie widzi uzasadnienia dla dalszych inwestycji w 2021–2027 w promocję materialnego i niematerialnego dziedzictwa kulturowego regionu [...], skoro samorządy same przyczyniają się do kreowania swojego mało przyjaznego wizerunku”. Żaden szantaż nie mógł brzmieć wyraźniej. Albo kapitulacja i wycofanie się z uchwał, albo pieniądze.

Fakt drugi to liczne podobne wypowiedzi i sugestie unijnych biurokratów, komisarzy i polityków. Ostatecznie dokładnie to samo – powiązanie wypłaty pieniędzy z ogłoszeniem kapitulacji – pojawiło się w przegłosowanych przez Parlament Europejski rezolucjach.

Fakt trzeci to przyjęty z triumfem i radością przez liberalne media list wiceministra finansów pana Waldemara Budy do polskich samorządów, w którym to zalecał wycofanie się z uchwał. Co ciekawe, pan Buda ogłosił, że należy przestrzegać przepisów unijnych, które „zapobiegają wszelkiej dyskryminacji […] ze względu na orientację seksualną”. Śmiała ta interpretacja oznaczałaby, gdyby została przyjęta, właśnie totalne zwycięstwo ideologii LGBT. Na szczęście jest to na razie tylko pismo średniej rangi urzędnika państwowego, ale nie ma wątpliwości, że reprezentuje on pogląd premiera. Z tego też założenia wyszli samorządowcy, co prowadzi nas do faktu czwartego.

Fakt czwarty. W obliczu szantażu Brukseli i przy rejteradzie rządu samorządy zaczęły rezygnować z przyjętych wcześniej uchwał. Jako pierwszy ugiął się sejmik województwa świętokrzyskiego, który w środę, po dwóch latach, uchylił swoje stanowisko. Ach, łza się w oku kręci, kiedy pamięta się stanowczość, z jaką deklarowano: „My, radni województwa świętokrzyskiego, wyrażamy swoją głęboką dezaprobatę i zdecydowany sprzeciw wobec prowadzonych przez liberalne środowiska polityczne i społeczne prób promocji ideologii opartej na afirmacji LGBT, stojących w jawnej sprzeczności z dziedzictwem kulturowym i wielowiekowymi tradycjami chrześcijańskimi nie tylko Regionu Świętego Krzyża, lecz także Polski i Europy”. Dziś z deklaracji nie zostało nic.

W poniedziałek 27 września ze swojej uchwały rezygnuje sejmik małopolski. Wcześniej, samorządowcy utworzyli funkcję pełnomocnika ds. rodziny i równości. Okazało się, że to za mało, i dlatego zapisy, które nie podobają się Komisji Europejskiej, zostaną „zgodnie z oczekiwaniami” uchylone.

Właściwie na tym mógłbym skończyć, wzruszając ramionami. W zderzeniu z presją Unii Polska okazała się bezradna. Ani razu nie zdecydowano się użyć wobec Unii tych instrumentów nacisku, którymi UE posługiwała się bezwzględnie wobec Polski. Nie skorzystano z prawa weta, nie zagrożono bojkotem lub wstrzymaniem wpłaty polskiej składki. Nie zastanowiono się nad innymi metodami, które mogłyby zaboleć unijnych biurokratów. Po prostu po długim okresie wypowiadania mocnych słów wywieszono białą flagę.

Jednak nie mam wątpliwości, że to nie koniec. Rozzuchwalona słabością polskiego oporu Bruksela będzie napierać. Skoro udało się wymusić kapitulację na samorządach, to teraz pora na Sejm. Pora na wprowadzenie pod obrady tych fragmentów rezolucji PE, które w praktyce będą realizować unijną równość i obronę przed dyskryminacją różnych orientacji. Ciekawe, kiedy to nastąpi, i ile Unia będzie za to gotowa zapłacić. Sądząc po szybkości, z jaką wymusiła posłuszeństwo na samorządach, cena nie będzie wygórowana. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań