Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

O czym zapomniał Zachód

PAWEŁ LISICKI

W latach 80. wszystko było jeszcze jasne i wyraźne. Używając ulubionej frazy niektórych stylistów, biel była bielą, a czerń w czerń wpadała.

Symbolicznymi, politycznymi przywódcami Zachodu byli Ronald Reagan i Margaret Thatcher, duchowym papież Jan Paweł II. Niewielu mogło mieć wątpliwości, po czyjej stronie w wielkim sporze z komunizmem znajduje się moralna racja.

Owszem, tu i ówdzie zorganizowane przez Kreml grupki pożytecznych idiotów lub skrytych agentów próbowały przekonywać, że sowiecki komunizm ostatniego słowa nie powiedział, że może wygrać i świat wpadnie w zacne, sfatygowane nieco rewolucyjną robotą, zmęczone ręce, lecz kto w to wierzył? Po porażce w Afganistanie, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego dziejowa klęska komunizmu zdawała się kwestią czasu. Nazbyt jawna, nazbyt krzycząca i oczywista była bowiem całkowita degrengolada i ideologiczna niemoc marksizmu.

Na tym tle tym wyraźniej i szlachetniej – nie należy bać się tego określenia – rysowały się sylwetki obrońców Zachodu. Słowa, które mówili, miały wagę, gęstość, świeżość. Wolność, swoboda wyrażania opinii, prawo do decydowania o samym sobie, chrześcijaństwo, uznanie dla ludzkiej godności, obrona prawa naturalnego. Jak rzadko kiedy wydawać się musiało, że moralne dobro wreszcie ma za sobą siłę. Paradoksalnie hasła propagandzistów o krucjacie Zachodu, o Reaganie jako nowym krzyżowcu nie odbiegały daleko od prawdy.

Czy dzisiejszy Zachód zachował taką siłę? Czy w konflikcie z Rosją Putina wciąż można być pewnym, że ma moralną przewagę? Waham się, co powiedzieć. Może brak stanowczej reakcji na agresję na Krym i praktyczne pogodzenie się z putinowską polityką prowokacji oraz przemocy wynika nie tylko z błędnych kalkulacji, ale właśnie z duchowej niemocy? Z braku przekonania co do tego, że są wartości bezwzględne, że chrześcijańska, łacińska cywi lizacja stanowi prawdziwą istotę Zachodu? I to ona każe bronić słabszych, wstawiać się za prześladowanymi, nie ulegać szantażowi agresora.

Barack Obama zamiast Ronalda Reagana, David Cameron zamiast Margaret Thatcher, wreszcie Franciszek zamiast Jana Pawła II – różnice widać na pierwszy rzut oka. Walkę o wolność polityczną i prawo naturalne, które ostatecznie ma źródło w Bogu, zastąpiły inne ideały. Obama stał się misjonarzem praw homoseksualistów, Cameron szuka sposobu, jak się im przypodobać. Obrona godności ludzkiej to coraz częściej troska o prawo do przyjemności. Współcześni przywódcy zachodni coraz rzadziej odwołują się do Boga i jego praw. Jak zresztą mieliby to robić, skoro powszechnie przyjęty hedonizm sprawia, że miarą postępowości staje się zgoda na eutanazję i aborcję?

Czy to znaczy, że w starciu z Rosją Zachód jest bezbronny? Nie. Jednak obecna sytuacja powinna skłaniać do namysłu nad korzeniami swojej przewagi w historii. Oby nie było za późno.

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań