Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Wielkie były nadzieje

Paweł Lisicki

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego ma też swoje zalety. Jedną z nich jest to, że od pewnego czasu wielkie lewicowe portale (innych wielkich zresztą nie ma) przestały tak nachalnie jak kiedyś promować Roberta Biedronia. Przypomnę, bo ludzka pamięć bywa zawodna, że już kilka razy pokazywałem, do jakiego stopnia media zmówiły się, żeby wypromować i napompować naczelnego polskiego homoseksualistę celebrytę.

Biedroń przez miesiące pojawiał się w nich i wygadywał różne androny, co propagandystom nie przeszkadzało. Przyjmowali je z entuzjazmem i zachwytem. A to powiedział, że ważna jest demokracja, a to, że potrzeba wolności, a to domagał się, by Polska była lepsza. Za każdym razem wypowiedzi te trafiały na pierwsze strony i miały pokazywać byłego prezydenta Słupska jako osobę pełną ogłady, dynamiczną, na świat otwartą. Jednak wszystko, co dobre, ma swój koniec i od czasu, kiedy to Grzegorzowi Schetynie udało się sklecić, w znoju, trudzie, pot wylewając i łzy w nocy roniąc, wielką koalicję antypisu, Biedroń urok swój stracił. Ba, stał się wręcz – co widać coraz wyraźniej – obciążeniem.

Dowcipy, które opowiada, już nie śmieszą, opowieści nie przyciągają, inteligencja jakoś wyblakła, czar prysł. Coraz częściej widać też, że Wiosna, ruch, który Biedroń powołał hucznie parę tygodni temu, ledwo na przejście progu wyborczego liczyć może. Nowej partii takie wyniki nic dobrego nie wróżą. Może się okazać bowiem, że nawet ci, którzy deklarowali, że na nią zagłosują, przerzucą swoje poparcie na silniejszą Koalicję Europejską. Im bardziej wyborcy Biedronia nie znoszą PiS, tym chętniej oddadzą głosy na najsilniejszą partię antypisowską. Może się zatem zdarzyć i tak, że Wiosna, jak nazwa wskazuje, zakończy swój żywot przed latem.

Biedak próbuje kontratakować, o sobie przypomnieć, za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Trudna to sytuacja, nie przeczę, co nie zmienia faktu, że zwykle takie usiłowania kończą się dość żenująco. W rozmowie z „Super Expressem” stwierdził, że „jeśli mógłby, brałby 500+”. I jak zwykle mizdrząc się niemiłosiernie. Dodał, że szanse na powiększenie jego rodziny są niewielkie. „Jestem chyba zbyt zajęty, żeby mieć dziecko, a jego wychowanie to ogromna odpowiedzialność. Ale mam męża, a to jak z dzieckiem”. Śmieszne, nieprawdaż? I takie postępowe. Pech chce, że chwilowo, co się tyczy postępowości, pana Biedronia przebił pan Paweł Rabiej, więc i te żarty bez echa przeszły. Co tu zatem robić? Walczyć. „Dziś nie do pary! A wszystko za sprawą tego, że obchodzimy dziś Światowy Dzień Osób z Zespołem Downa. Różni, ale równie ważni!” – napisał w czwartek Biedroń na Twitterze, zamieszczając zdjęcie dwóch różnych skarpetek, które mają symbolizować wsparcie dla osób dotkniętych zespołem Downa. Dość to obrzydliwe wszystko razem: wcześniej autor wpisu dał się przecież poznać jako zwolennik aborcji z powodów eugenicznych. Ale cóż, skoro grunt pali się pod nogami i poparcie spada, można się widać zaangażować nawet w poparcie dla chorych z zespołem Downa. Tak samo korzystając z gościny Wirtualnej Polski, Biedroń dwa dni temu wezwał do czynu prezydenta Dudę, konkretnie do obrony rzekomo zagrożonych przedstawicieli LGBT. I zagroził poważnymi konsekwencjami: „Narysujemy mu tęczę pod Pałacem, na chodniku, bo on nie chce z nami rozmawiać” – powiedział. No, naprawdę robi się groźnie. Na miejscu prezydenta bardzo bym się przejął.

Ciekawie jest patrzeć na karierę ucznia Janusza Palikota. Pokazuje ogromną moc kreacji mediów, które potrafią więcej niż starożytny Salomon, bo nalewają z pustego. Ale też, na szczęście, wciąż pewnej bariery nie potrafią przebić. Czekam zatem na następny produkt lewicowej inżynierii. Oby był równie udany. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań