Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Do redakcji

Drodzy Czytelnicy

Dzisiaj w rubryce temat, któremu poświęciliśmy okładkę jednego z ostatnich numerów. E-maile prosimy kierować na adres: listy@dorzeczy.pl.

„Tęczowa równia pochyła” – Paweł Lisicki, „DRz” 12/2019

W pełni podzielam poglądy red. Pawła Lisickiego wyrażone w artykule wstępnym „Tęczowa równia pochyła”. Środowiska lewicowe za pomocą inżynierii społecznej i nowomowy (newspeak Orwella) próbują przebudować społeczeństwa i uczynić ludzkość „szczęśliwą”. Wychowani w PRL, w cieniu ZSRS, doskonale pamiętamy słowa piosenki, której musieliśmy się uczyć w szkołach: „Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszyt czeławiek”. Faktycznie, ledwie dyszały miliony ludzi w kraju, w którym w praktyce zrealizowano lewicowe pomysły. Dzisiejsza lewica znowu próbuje narzucić nam swoją ideologiczną wizję świata, według której szczęście człowieka realizować się będzie w nieokiełznanym seksualizmie, a mówiąc wprost – w totalnej demoralizacji. I tak jak dawniej na usługi ideologicznego szaleństwa sięgnięto po newspeak, tworząc wspomniane przez red. Lisickiego potworki językowe w rodzaju „orientacji seksualnej”. Dotychczas sądziłem, że orientować się można w terenie, np. w lesie lub górach albo mieście, ale nie w seksie. Tu mamy raczej do czynienia z biologiczną normą, czyli popędem służącym potencjalnie do naturalnego przekazywania genów, co może być realizowane jedynie w ukierunkowaniu go na płeć przeciwną, albo ze zboczeniem, jakim jest każde inne ukierunkowanie (homoseksualne, pedofilskie, zoofilskie itd.). I żadne zabiegi twórców nowomowy czy demokratyczne głosowania towarzystw psychologicznych tego stanu nie zmienią. Są wszakże na świecie towarzystwa płaskoziemców, które głoszą, że Ziemia jest płaska, ale czy to ma wpływ na faktyczną kulistość naszej planety?

Niestety rację ma redaktor naczelny „Do Rzeczy”, porównując to, co się dzieje na świecie, do równi pochyłej. Jak wiadomo, ciało poruszające się po niej nabiera tempa i nie może się zatrzymać. Chyba że nagle natrafiłoby na jakiś opór, na jakąś przeszkodę. Dzisiaj niczego takiego jednak w świecie nie widać, co mogłoby powstrzymać taki kierunek upadku zachodniej cywilizacji. Wydawać by się mogło, że rolę tę powinien odegrać Kościół. Jednak sam wstrząsany skandalami homoseksualnymi coraz bardziej przypomina ewangeliczną sól, która utraciła smak. Szczególnie słabość tę widać w ostatnich latach, pod rządami biskupa Rzymu Franciszka, który mówiąc o grzesznikach popełniających grzechy sodomskie (a te bezwzględnie potępia Bóg w wielu miejscach Pisma Świętego), twierdzi: Kim ja jestem, abym mógł osądzać. Do tej pory wydawało mi się, że Jezus wyraźnie powiedział: „Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”. Jednak lokator hotelu św. Marty w Watykanie zdaje się wątpić w swoje uprawnienia nadane mu przez Chrystusa, zamiast wzorem wielu swoich poprzedników stać na straży prawdziwej nauki. Sam zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego w tych trudnych czasach, także w Polsce, brak biskupów na miarę prymasa Wyszyńskiego czy Karola Wojtyły, którzy odważnie piętnowaliby publicznie zło i nie wahali się potępiać błędnych ideologii? Czyżby apokaliptyczna wizja z powieści Pawła Lisickiego o papieżu Judaszu i Kościele „postkatolickim” zaczęła się spełniać na naszych oczach?

Prymas Tysiąclecia w najczarniejszych latach komunizmu stalinowskiego zawierzył Kościół i naród polski opiece NMP. I chyba tylko Ona została nam jako jedyna tarcza mogąca powstrzymać grożący nam nowy, tym razem tęczowy, terror.

Wojciech Zajączkowski, Łódź

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań