Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Listy

Drodzy Czytelnicy, dziękując za wszystkie przesyłane do redakcji listy i e-maile, przypominamy, by korespondencję elektroniczną kierować na adres: listy@dorzeczy.pl.

„Rugi uczelniane”,

Agnieszka Niewińska, „DRz” 4/2020

Z najwyższym niepokojem przyjąłem fakt, że na uczelniach pojawili się jacyś nowi następcy „pryszczatych” (najwyraźniej niemający pojęcia, do jakich tradycji historycznych nawiązują), próbujący rozliczać profesorów ze zgodności wykładanej przez nich wiedzy z wyznawaną przez kolejną generację aktywistów ideologią. O ile mnie pamięć nie myli, idea uniwersytetu (stanowiąca jeden z fundamentów naszej cywilizacji) polega na przekazywaniu wiedzy przez profesorów studentom, nie na pouczaniu profesorów przez studentów, co z wykładanej wiedzy będą mieli ochotę przyjąć i zaakceptować. Student może się z poglądami profesora nie zgadzać lub ich nie akceptować (jak mówi znane powiedzenie – często mądrość przychodzi z czasem), ale jest zobowiązany udowodnić egzaminami, że przynajmniej zrozumiał, czego nie akceptuje. W ostateczności zmienić uczelnię lub wykładowcę. Jeżeli jakaś ideologia będzie znowu narzucać, co wolno, a czego nie wolno głosić na uczelniach, wolność nauki będzie zagrożona. Powinniśmy być mądrzejsi od Zachodu przynajmniej o to jedno historyczne doświadczenie.

W tym konkretnym przypadku głoszona ideologia jest sprzeczna z elementarną wiedzą (ideologiom to, jak wiadomo, nie przeszkadza: „biada faktom”, tym właśnie różnią się od nauki): o przynależności gatunkowej świadczy posiadany zestaw genów, nie stadium rozwoju – od gąsienicy motyla po ludzki płód (oraz wynikający z genotypu potencjał rozwojowy: gdybym takiemu studentowi zniszczył wygrany kupon totolotka, miałby do mnie pretensję o utratę miliona złotych, nie kilku gramów papieru; może przynajmniej to zrozumieją).

Tragedią naszych czasów jest to, że o tym, czym jest aborcja, decydują często osoby w aborcję zamieszane, zwłaszcza w społeczeństwach zachodnich, narzucających swe poglądy światu. Nie znam drugiego takiego przypadku w historii, aby o kategorii czynu decydowały osoby tak żywotnie jego oceną zainteresowane. Byłoby to najciekawsze doświadczenie socjologiczne w historii, gdyby jego wyniki nie decydowały o życiu milionów, a w przyszłości wręcz miliardów: syndrom postaborcyjny rządzi światem i jest to, jak już napisałem, być może największą tragedią naszych czasów.

Obowiązkiem uniwersytetów jest się temu przeciwstawić, na tym polega ich misja, od tego, jak od mało czego, zależą losy cywilizacji. I to nie jest, niestety, przesada.

Jacek Jankowski, Legnica

„Księżniczka się urodziła. 52 lata”, Sławomir Jastrzębowski,

„DRz” 6/2020

Szanowny Panie Sławomirze Jastrzębowski!

[…] Księżniczka nie jest córką króla, tylko księcia. Po angielsku duchess is duke’s daughter. Może ten tytuł być nadany żonie królewicza. Proszę zauważyć, że potomkowie króla Zjednoczonego Królestwa to królewicze bądź królewny (prince or princess), podczas gdy książę małżonek Filip to duke, Kamila, Katarzyna i inne żony królewiczów to zaś duchess.

Przy okazji w Zjednoczonym Królestwie nie ma królowej, bo Elżbieta byłaby nią, gdyby Filip był królem. Ponieważ jest on księciem małżonkiem, to ona jest królem. Gdyby Jadwiga, oddając rękę Władysławowi Jagielle, nie oddała również korony, to do końca życia byłaby królem, a tak była również królową. To, że angielskie queen należy czasem tłumaczyć jako królowa, a czasem jako król, nie powinno nikogo dziwić. W końcu angielskie university znaczy zarówno szkoła wyższa (nie mylić z high school), akademia (nie mylić z academy), jak i uniwersytet.

Ja wiem, że w słownikach można znaleźć coś innego, niż napisałem. Niestety, jest to raczej dowód na braki wiedzy redaktorów słowników niż obalenie tego, co napisałem.

Łączę wyrazy należnego szacunku

Jerzy Maciejowski, Szkocja

Od autora

Szanowny Panie,

dziękując za ten godny uwagi list, przyłączamy się do ubolewania nad brakiem wiedzy zawodowych tłumaczy w tym jakże ważnym dla nas wszystkich obszarze.

Łączę wyrazy szacunku S.J.

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań