Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Grupa pościgowa w natarciu

paweł lisicki

Kampania prezydencka z każdym dniem nabiera rumieńców. Wiem, zwrot to nieco wyświechtany, ale nie znajduję lepszego. Przed tygodniem wspomniałem o różnych słabościach kampanii obecnego prezydenta – jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, to nie tylko ja je dostrzegam. Wygląda na to, że do zwarcia szeregów i pracy wezwał wszystkich polityków prawicy Jarosław Kaczyński. Może przyniesie to efekty. Jednak nadal nie mogę pozbyć się wrażenia, że media poświęcają więcej uwagi szefowej kampanii Andrzeja Dudy, pani Jolancie Turczynowicz-Kieryłło, niż jemu samemu. I że wcale to jej nie przeszkadza. Jak już napisałem, wybór to był bardzo ryzykowny. Ten, kto w tak ważnej roli obsadza osobę do tej pory szerzej opinii publicznej nieznaną, prosi się o kłopoty.

Wiadomo, że w każdej kampanii znaczenie ma nie tylko to, jaką samemu kampanię się prowadzi, lecz także to, co robią konkurenci. Z tego punktu widzenia prezydent Duda może mówić o dużym szczęściu. Jak piszą nawet media sprzyjające opozycji, główną cechą kandydatki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jest to, że nie wzbudza ona specjalnych kontrowersji. Została namaszczona na kandydata właściwie przez zasiedzenie: tak długo zajmowała miejsce w drugim szeregu, że niejako naturalnie przesunęła się, po kolejnych zmianach i odejściach, do pierwszego. Ma to swoje zalety, ale też widoczne wady. W spotkaniach z wyborcami sobie nie radzi. Jest często zbyt nerwowa, reaguje przesadnie, łatwo daje sobą manipulować. Głosząc pojednanie i zasypywanie podziałów, potrafiła podejść do grupy hejterów w Pucku i im podziękować za to, że obrzucali prezydenta wyzwiskami i zagłuszali jego wystąpienie podczas uroczystości państwowych. Gdyby nie wpadka PiS ze słynnym gestem w Sejmie, marszałek Kidawa-Błońska byłaby w znacznie poważniejszych tarapatach. Uderza też główne przesłanie kandydatki: politycy PO twierdzą, że wybór marszałek przyczyni się do zasypania podziałów w Polsce. Łatwo zauważyć absurdalność tego przekazu. Wybór marszałek Kidawy-Błońskiej na prezydenta na pewno przyczyniłby się do eskalacji wojny politycznej. Głos na nią to głos za wzrostem, a nie spadkiem napięcia politycznego.

D

o roli gołąbka pokoju i człowieka porozumienia wszystkich ze wszystkimi znacznie lepiej pasują czy to Szymon Hołownia, czy Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL. I jeden, i drugi są mistrzami w wypowiadaniu okrągłych słówek. Pod tym względem bardziej zaskoczył mnie, szczerze mówiąc, Szymon Hołownia. Dawno już nie słyszałem tylu banałów podanych w równie mdłym sosie. Najciekawsze, że kandydat zdaje się tego nie dostrzegać. Przecież odpowiadając na każde istotne pytanie, że będzie pytał ludzi, robi z siebie… no, nie chcę być niegrzeczny. Podziwiam jednak skalę miłości własnej i narcyzm. W przypadku lidera PSL stopień wyrachowania jest większy, podobnie jak doświadczenie. Kto wie – gdyby się przedarł do drugiej tury, mógłby nieźle namieszać. Wielu Polaków naprawdę wierzy w „porozumienie ponad podziałami” i „zasypywanie rowów”. Zdziwiliby się, gdyby zobaczyli, jak to wygląda w praktyce. Chociaż chyba nie będą mieli takiej szansy.

Powyżej 10 proc. poparcia osiąga w niektórych sondażach również Robert Biedroń. Jego gwiazda zgasła, zanim zdążyła na dobre rozbłysnąć. Minoderyjność i fircykowatość kandydata, w połączeniu z jego jawnym występowaniem przeciw interesom własnego państwa na forum europejskim, to jednak nawet dla kogoś, kto jest przekonany o braku praworządności w Polsce, trochę za dużo. Lewica będzie musiała jeszcze na swojego proroka poczekać.

Podsumowując: przeciwnicy wielkiej szkody Andrzejowi Dudzie nie narobią. Jeśli do któregoś mimo to miałoby się uśmiechnąć szczęście, to tylko wskutek błędów obecnego prezydenta. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań