Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W RZECZY SAMEJ

Lincz na Pawle Kukizie

PAWEŁ LISICKI

Otym, że wściekle atakując Pawła Kukiza, poniżając go i opluwając, opozycja wepchnęła go jedynie w ręce Prawa i Sprawiedliwości, trafnie napisał już przed tygodniem Rafał A. Ziemkiewicz. Natomiast cała historia histerii antykukizowej ma jeszcze drugie dno: pokazuje ona doskonale, jak głęboka jest nienawiść wielu przedstawicieli elit opozycyjnych do wszystkiego, co się im kojarzy z rządzącymi. Widać wyraźnie, czego można oczekiwać w przyszłości, gdyby ci ludzie przejęli władzę. To już nie tylko groźby i pohukiwania, lecz także zapiekła, stłumiona, przelewająca się wrogość. Żyją oni, najwyraźniej, w stanie emocjonalnego, niekontrolowanego pobudzenia. Każdy, kto nie jest przeciw PiS, musi być w ich oczach łajdakiem i niegodziwcem. Tu nie ma szarości. Tu nie ma możliwości innego spojrzenia. Kto wie, czy za pewien czas kontrolowane przez opozycję samorządy nie zrezygnują z wywieszania biało-czerwonych flag lub obchodzenia świąt państwowych tylko dlatego, żeby zaprotestować przeciw PiS? Coraz wyraźniej widać, że w tym szaleństwie nie ma granic.

Niezależnie od tego, że różnie można oceniać posunięcia polityczne Kukiza – sam widzę w nich raczej dość kapryśne wygibasy – nic nie powinno usprawiedliwiać chamstwa, brutalności i pogardy, z jaką spotkał się znany muzyk po głosowaniu za przygotowanym przez rząd projektem medialnym. Obrzucanie go wulgarnymi wyzwiskami (określenie „szmata” należało do najłagodniejszych), opluwanie, wezwania do bojkotu, groźby, szantaże – to zachowania, które nie mieszczą się w obrębie cywilizowanej, nawet najostrzejszej, debaty demokratycznej. Kukiz miał prawo zagłosować tak, jak to zrobił. Czy został, jak to od razu przeczytałem, „kupiony”? Nie wiem. Może mu coś obiecano – np. zmiany w ustawie albo wprowadzenie przygotowanych przez niego rozwiązań. Ale czy gdyby zagłosował zgodnie z oczekiwaniem opozycji, też oznaczałoby to, że został „kupiony”, tyle że przez tych „dobrych”? Czym różni się „kupowanie” przez PiS od „kupowania” przez opozycję? Tym, że jedni rozdają stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, a inni w spółkach miejskich i samorządowych?

Co ciekawe, wszystkie te ataki nie spotkały się praktycznie z żadnym wyraźnym potępieniem ze strony liderów opozycji. Nie słyszałem ani Donalda Tuska, ani Szymona Hołowni, ani Borysa Budki, ani innych. Milczeli znani publicyści i aktorzy, reżyserzy, pisarze czy piosenkarze też nabrali wody w usta. Chociaż na ich oczach, publicznie przez kilka dni dokonywał się prawdziwy lincz na Kukizie, reakcji nie było. Być może dlatego, że nienawiść do PiS pozwala im usprawiedliwiać każde świństwo. Oczywiście napaść na Kukiza to niejedyny przykład zbydlęcenia – przypomnę wciąż obecne przecież w przestrzeni publicznej hasła strajku kobiet. Za każdym razem można dostrzec to samo: powolne, ale wyraźne przesuwanie się granic tego, co jest dopuszczalne w przestrzeni publicznej.

Być może najbardziej szokującym przykładem tego manicheizmu – PiS to zło wcielone i wobec tych, którzy z nim kolaborują, wolno pozwolić sobie na bardzo, bardzo dużo – było zachowanie wdowy po Pawle Adamowiczu. Tuż po tym, kiedy wylała się na niego cała rzeka pomyj i gróźb, Kukiz powiedział, nawiązując do zabójstwa prezydenta Gdańska sprzed 2,5 roku, że hejt od „piewców miłości i tolerancji” ma większy niż Paweł Adamowicz. Cóż, to porównanie chybione – krytyka prezydenta Gdańska wiązała się z poważnymi zarzutami korupcyjnymi. Jednak nawet w takiej wersji słowa muzyka wywołały wściekłość: „Panie Kukiz, niech pan nie wyciera sobie gęby moim mężem, bo stoi pan teraz tam, gdzie stali i stoją inspiratorzy jego morderstwa” – napisała wdowa po prezydencie Gdańska, Magdalena Adamowicz. I co? I nic. Okazuje się, jeśli dobrze rozumiem, że większość opozycyjnych liderów naprawdę uważa, że władza PiS „inspirowała morderstwo” Pawła Adamowicza. A więc Kukiz nie głosował, ale stanął po stronie zbrodniarzy i jeśli został podeptany, to i tak należy mu się jeszcze więcej. W normalnym kraju „inspiratorów morderstwa” wsadza się do więzienia, nieprawdaż? Rozumiem, że o to chodziło w tym wpisie – jakby nie było – europosłanki Platformy, a więc przecież osoby publicznej. I znowu tym, co musi uderzać, jest całkowity brak reakcji. Nie mogę dostrzec żadnego śladu zdystansowania się, odcięcia. Gdzie są u licha te wszystkie opozycyjne autorytety?

Cóż, w sensie politycznym takie reakcje mogą jedynie przyczynić się do wzrostu poparcia dla PiS – nawet zdemobilizowany elektorat rządzących dostrzega, że przegrana władzy będzie pociągać za sobą zemstę, porachunki, niekończącą się spiralę odpłaty. W sensie moralnym – tolerowanie nienawiści komentuje się samo. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań