Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Dawać do myślenia

Paweł Lisicki

Trudno mi ukryć satysfakcję. W chwili, kiedy czytają Państwo te słowa, trzymają Państwo w rękach 100. numer tygodnika „Do Rzeczy”. Pisma, które powstało wbrew wszelkim regułom sztuki marketingowej. Nie było długich i mozolnych przygotowań, badania rynku, wypuszczania numerów próbnych, testowania, sprawdzania gustów i oczekiwań czytelników. Tygodnik powstał niejako z marszu, jako obywatelska reakcja na niszczycielską, niesprawiedliwą działalność wydawcy tygodnika „Uważam Rze”, który – czy to powodowany urażoną ambicją, czy uległością wobec rządzącej Platformy – po prostu postanowił nasze pismo zniszczyć. Czytelnicy i opinia publiczna nie dali się oszukać. Nie kupili podróbki o starej nazwie, wybrali to, co autentyczne i prawdziwe. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wszystkim Państwu, Drodzy Czytelnicy, raz jeszcze za to podziękować. Nie wszyscy ci, którzy sięgnęli po pierwszy numer „Do Rzeczy”, pozostali z nami. Dla części Czytelników okazaliśmy się zbyt umiarkowani, za mało zaangażowani i emocjonalni. Polska opinia publiczna podzielona jest na wyraźne obozy polityczne. Albo jest się za PiS, albo przeciw niemu, stąd pismo, które sympatyzując z ideami prawicy, zachowuje dystans do bieżącej polityki i stara się pokazywać własne zdanie, nie wszystkich przekonuje. Plemienność polskiego życia publicznego sprawia, że łatwiej przebić się na rynku krzykowi i radykalnemu gestowi, trudniej opinii wyważonej i argumentowi rozumowemu. A „Do Rzeczy” powstało właśnie po to, żeby formułować opinie, dawać do myślenia, bronić wartości, ale też uczyć rozumienia świata. „Do Rzeczy” powstało i żyje, bo jest pismem bezpartyjnym i od polityków całkiem niezależnym. Powstało jako pismo dla inteligenta, który ma dość wszechogarniającej młócki postępowej propagandy, nie chce być instrumentem globalnej rewolucji antychrześcijańskiej, ale chce szukać, pytać i rozumieć świat na podstawie mądrości przekazanej przez pokolenia. Taka postawa oznacza też, że nasze pismo otwarte jest, jak żadne inne, na polemiki i wymianę opinii. Nie są to dyskusje czysto akademickie, nie jest to rozmowa ekspertów zamkniętych w wieży z kości słoniowej, z daleka i z góry patrzących na maluczkich; nie, to prawdziwe starcie poglądów i tych, którzy je reprezentują. Dyskusja tak o historii Polski, jak o polityce wobec Ukrainy jest czymś, co musi boleć. Nie wszyscy to lubią. Łatwiej jest zapewne wciąż znajdować sądy, z którymi po prostu się zgadzamy, które potwierdzają poczucie pewności i utwierdzają nas we wcześniej przyjętych poglądach. Jednak cóż, to nie jest droga naszego pisma. Wierzymy w rozsądek, doświadczenie i roztropność naszego czytelnika, w to, że on też chce poszukiwać prawdy. Przy okazji wydania 100. numeru postanowiliśmy zabawić się nieco we wróżów i przewidzieć obraz świata za sto lat. Jak zwykle subiektywnie i na własną odpowiedzialność. Nie damy rady zweryfikować tych prognoz, ale mam nadzieję, jak zwykle, że dadzą one Państwu do myślenia.

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań